Posty

W świecie ryb, płaszczek, krabów i światła

Obraz
Recepcja Ostrowieckiego Browaru Kultury zamieniła się w czwartek, 30 listopada 2023 roku, w podwodny świat mórz i oceanów. Stało się tak za sprawą ekspozycji Wodny świat” będącej pokłosiem najnowszego projektu realizowanego przez uczestników warsztatów Pracowni Rzeźby i Ceramiki Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim prowadzonej przez Bartłomieja Kota i sekcji plastycznej MCK, którą opiekuje się Marlena Kot. Fragment wystawy. Fot. Krzysztof Krzak - W tym projekcie chcieliśmy się skupić na poruszeniu określonej tematyki i przejściu przez wszystkie etapy twórcze: od projektu do realizacji – mówił Bartłomiej Kot podczas wernisażu. - Na wystawie prezentujemy kilkadziesiąt prac wykonanych różnorodnymi technikami. Poza ceramiką są również formy przestrzenne, papierowe, trochę recyklingu i dużo światła, które stwarza efekt podwodnego świata. Można przy okazji w ten zimowy wieczór powspominać okres wakacyjny spędzony nad morzem. Bartłomiej Kot i Marlena Kot. Fot. Krzyszto

I znowu „Znowu »Łut szczęścia«” *

Obraz
27 listopada 2023 roku: kolejna premiera w Teatrze Telewizji w cyklu reaktywującym kultowy Teatr Sensacji Kobra. I znowu „powtórka z rozrywki”, znowu Przemysław Stippa, znowu „Znowu Łut Szczęścia ” Janusza Jaxy, tym razem w reżyserii i według scenariusza Małgorzaty Kosturkiewicz.  Przemysław Stippa i Weronika Humaj. Fot. Facebook/Teatr Telewizji TVP Ta sztuka Lecha Pijanowskiego, skrywającego się pod pseudonimem Janusz Jaxa, gościła już w repertuarze Teatru Telewizji ponad 60 lat temu w reżyserii Janusza Morgensterna z Wiesławem Michnikowskim w roli głównej (był doskonały, bo to rola jakby stworzona specjalnie dla niego; spektakl wciąż jest do obejrzenia na TVP.VOD). I od razu powiedzieć trzeba, że nie jest to jakieś wybitne dzieło literackie, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko jej obszar sensacyjno – kryminalny. Mamy w nim do czynienia z Londynem lat 60. ubiegłego wieku, a w każdym razie z wyobrażeniem o nim pisarza „zza żelaznej kurtyny”. W hoteliku „Rzym” należącym do G

Rapujący magister Talkowski *

Obraz
Buszując po serwisach streamingowych można natknąć się na rzecz zdecydowanie wyjątkową, jaką jest płyta „Rap magister” młodego aktora i wokalisty Aleksandra Talkowskiego. Olek Talkowski. Fot. materiał Teatru Szczęście w Krakowie Na czym polega fenomen tego wydanego w maju bieżącego roku przez Luna Music krążka? Otóż, jest to pierwsza na świecie (sic!) rapowana praca magisterska. Jej autorem i wykonawcą jest absolwent Wydziału Aktorskiego Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie, Aleksander Talkowski właśnie. Powstała ona w 2020 roku. Aktor wymyślił sobie, że zostanie ona obroniona w formie koncertu z udziałem komisji i publiczności. Pandemia pokrzyżowała jednak te plany i obrona pracy magisterskiej (na ocenę bardzo dobrą) odbyć się musiała w trybie zdalnym. Szersza publiczność usłyszała rozprawę „Rap magister feat. Tomasz Kot” dopiero w marcu 2022 roku podczas 42. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, gdzie została ona nagrodzona Grand Prix Nurt

"Uwierz w Mikołaja", albo nieznośne lokowanie produktu

Obraz
Nie wiem, czy to mus jest jakiś, by co roku w okolicach świąt Bożego Narodzenia na ekrany polskich kin wchodził jakiś nowy film z tym okresem związany? Zaczynam sądzić, że tak, bowiem mieliśmy już pięć części „Listów do M.”, w tym roku, już w pierwszej dekadzie listopada na ekrany zawitał obraz „Uwierz w Mikołaja” w reżyserii Anny Wieczur, za którego warstwę scenariuszową odpowiadała sama Ilona Łepkowska (także jego współproducentka). Scena zbiorowa. Fot. Kino Świat, materiał prasowy Wspomnienie „Listów do M.” nie jest tu przypadkowe, ani z czystej złośliwości wynikające, bowiem oba te filmy, a w przypadku „Listów…” - filmowego cyklu, mają posobną, by nie powiedzieć taką samą strukturę. Nie opowiadają jednej historii związanej z protagonistami, a kilka historii, z różnymi postaciami, które wraz z rozwojem fabuły zaczynają się z sobą wiązać, wiodąc do szczęśliwego finału. W filmie „Uwierz w Mikołaja”, który jest adaptacją powieści Magdaleny Witkiewicz pod takim samym tytułem mamy

(Przed)świąteczny Andrzej Piaseczny z Kacprem Dworniczakiem

Obraz
Nie da się ukryć: święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. Widać to na ekspozycjach sklepów wielkopowierzchniowych, a od 17 listopada 2023 roku także na stoiskach sprzedających płyty, w tym najnowszą, którą Andrzej Piaseczny nagrał z Kacprem Dworniczakiem, nadając jej adekwatny do momentu ukazania się tytuł: „Jeszcze zanim święta”. Okładka płyty. Fot. materiał promocyjny A jako że czas, jako się rzekło, jest przedświąteczny, atmosfera też coraz milsza, więc postaram się nie wyzłośliwiać i nie czepiać zbytnio. Tym bardziej, że powodów jakichś poważnych ku temu nie ma. Głównym, a może w ogóle jedynym „problemem” jest dla mnie barwa głosu Andrzeja Piasecznego , która nie bardzo mi odpowiada, zwłaszcza w takich nastrojowych, kameralnych piosenkach, jak zawarte na tej płycie. Bardziej pasowałby do nich niższy, mniej nosowy, cieplejszy tembr głosu wokalisty. Na wielką pochwałę zasługuje natomiast dobór utworów – „śnieżnobiały” rzecz by można, albowiem w tytułach więks

Nad wyraz pełny portret Jeremiego Przybory* - o książce Marii Wilczek - Krupy

Obraz
Jeśli ktoś z grona twórców szeroko pojętej kultury i sztuki masowej zasługiwał na solidną biografię, to z całą pewnością tym kimś był Jeremi Przybora. Wiedza o nim, rozproszona w wielu źródłach pisanych i audiowizualnych aż się prosiła o zebranie w jedno całościowe dzieło. I właśnie dokonała tego Maria Wilczek – Krupa, tworząc merytorycznie znakomitą rzecz zatytułowaną „Żuan Don. Biografia Jeremiego Przybory”, która ukaże się lada moment nakładem Wydawnictwa Znak. Okładkę projektowała Katarzyna Ewa Legendź. Fot. materiał prasowy Trudno nie schylić czoła przed ogromem pracy badawczej i dociekliwością z jaką Maria Wilczek – Krupa („Kilar. Geniusz o dwóch twarzach”, „Górecki. Geniusz i upór”) poznawała życie i twórczość tego wybitnego twórcy kojarzonego głównie (nieco krzywdząco) z „Kabaretem Starszych Panów”. Autorka przy pomocy kilku osób ze swojego otoczenia dotarła do najstarszych zachowanych dokumentów (także tych pisanych cyrylicą) dotyczących dziejów rodziny Jeremiego Przybo