Posty

Nie taka ta "Benedetta" straszna

Obraz
  Śpieszmy się oglądać filmy i spektakle, bo szybko mogą zniknąć z afisza. Taka parafraza tłucze mi się po głowie, gdy obserwuję to, co dzieje się w przestrzeni około kulturalnej, dotyczącej m.in. najnowszego filmu Paula Verhoevena. Virginie Efira jako Benedetta. Fot. materiał prasowy Gdy dowiedziałem się, że ultrakatolicy żądają wycofania z polskich kin filmu „Benedetta” o zakonnicy lesbijce i wysyłają prowokacyjne maile do dyrektorki dystrybucyjnej firmy Aurora Films, czym prędzej udałem się do najbliższego (de facto odległego od mojego miejsca zamieszkania o prawie 200 kilometrów) kina (Charlie w Łodzi), które miało ten jeden z najciekawszych obrazów ubiegłorocznego festiwalu filmowego w Cannes, w repertuarze. W kameralnej sali było nas trzech. Nie był to może sukces frekwencyjny na miarę tego, który zapewniła „Dziadom” w Teatrze Słowackiego w Krakowie kuratorka oświaty, ale też i seans był w poniedziałkowe południe. Przyznam szczerze, że pewnie gdyby nie te absurdalne protesty

"Złe dni" - dobry film, choć nie urywa wiadomej części ciała

Obraz
  Film „Złe dni” włączyłem na Netflixie z czystej ciekawości i pod wpływem opisu w pewnym tygodniku z programem telewizyjnym. Przyznaję bez bicia, że współczesna kinematografia skandynawska, a norweska w szczególności (o duńskiej nie wspominając), jest mi – mówiąc eufemistycznie – słabo znana. A film ten to dzieło Norwega, Tommy’ego Wirkoli. Aksel Hennie i Noomi Rapace. Fot. Netflix Kinomani znają tego reżysera z filmów realizowanych nie tylko w jego ojczystym kraju, ale także na szeroko rozumianym Zachodzie. Dość przypomnieć takie tytuły, jak „Siedem sióstr” (z Willemem Dafoe i Glenn Close) czy „Hansel i Gretel: Łowcy czarownic”. Najczęściej są to filmy z gatunku horror, thriller lub science fiction. Nie inaczej jest też ze „Złymi dniami”, choć tutaj thriller wzbogacony jest elementami czarnej komedii, a zaczyna się jak małżeński dramat psychologiczny. Zatem dość bogaty synkretyzm. Małżonkowie Lisa i Lars swoje najlepsze dni mają już za sobą, i to zarówno w życiu zawodowym, jak i

Porwać, by zacząć żyć* - o spektaklu "Porwać się na życie" w TVP Kultura

Obraz
TVP po raz kolejny sięgnęła do zasobów Teatroteki i pokazała premierowo 11 stycznia 2022 roku zrealizowany przed blisko pięciu laty spektakl „Porwać się na życie”, którego twórcami jest duet Robert Urbański i Michał Szcześniak, „odpowiedzialny” za zaprezentowane dzień wcześniej w Teatrze Telewizji „Polowanie na karaluchy” Janusza Głowackiego. Agata Kulesza (Karolina) i Andrzej Mastalerz (Tadek). Fot. Wojciech Radwański Sztuka Roberta Urbańskiego powstała z myślą o konkursie Stowarzyszenia ZAiKS i Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, w którym zwyciężyła. Zanim spektakl trafił na mały ekran zgarnął wiele nagród podczas drugiej edycji Teatroteka Fest w 2018 r.: za tekst dramatyczny ( Robert Urbański ), reżyserię ( Michał Szcześniak ), scenografię ( Anna Wunderlich ), muzykę ( Agata Kurzyk ), pierwszoplanową rolę męską ( Andrzej Mastalerz ), otrzymał także Nagrodę Dziennikarzy. Został również uznany za najlepszy konkursowy spektakl telewizyjny podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Szt

"Karaluchy" do... poduchy!* - premiera sztuki Janusza Głowackiego w Teatrze Telewizji

Obraz
  Telewizja Polska pokazała 10 stycznia 2022 roku premierę „Polowania na karaluchy” Janusza Głowackiego. Z miesięcznym opóźnieniem w stosunku do pierwotnego terminu podawanego na gali „ramówkowej” i nie tylko tam. Z informacji zawartych na stronie internetowej Teatru TVP wynika, że będzie to jedyny nowy spektakl w tym miesiącu, co zwiastuje dalszą degradację tego – przez dekady – największego osiągnięcia artystycznego publicznego nadawcy. Wiktoria Gorodeckaja (Anka) i Piotr Trojan (Jan). Fot. Telewizja Polska Na tejże stronie internetowej znaleźć można też i inne dowody na traktowanie Teatru Telewizji po macoszemu – opis przedstawienia zawiera szkolne błędy, takie jak choćby ten mówiący, że twórcy nowej realizacji „Polowania na karaluchy” (30 lat temu Krzysztof Nazar wyreżyserował je z Joanną Szczepkowską i Janem Englertem w rolach głównych) „przenieśli fabułę dramatu z początku lat 90. w czasy współczesne”. Tymczasem, jak dość powszechnie wiadomo, tę sztukę napisał Janusz Głowacki

W Nowy Rok z Chopinem i Kamilem Pacholcem w Starachowicach

Obraz
  Prezydent Starachowic, Marek Materek, zaprosił 8 stycznia 2022 roku do Parku Kultury na koncert noworoczny, podczas którego wystąpił młody i szalenie uzdolniony pianista – Kamil Pacholec. Kamil Pacholec w Starachowicach. Fot. Krzysztof Krzak Pochodzący z Kielc 23 – letni Kamil Pacholec naukę gry na fortepianie rozpoczął w wieku zaledwie siedmiu lat w Państwowej Szkole Muzycznej im. Ludomira Różyckiego w rodzinnym mieście pod kierunkiem Małgorzaty Kowalskiej. Już wtedy dał się poznać jako chłopak o niebagatelnym talencie. W wieku 11 lat wykonał swój pierwszy koncert z orkiestrą Filharmonii Świętokrzyskiej w Kielcach. Jako uczeń kieleckiej szkoły zdobywał szereg istotnych nagród w konkursach muzycznych. Wśród nich była m.in. nagroda Grand Prix oraz I miejsce w XVII Ogólnopolskim Turnieju Pianistycznym im. Haliny Czerny-Stefańskiej w Żaganiu (2012), I miejsce w XVIII Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym w Koninie (2014), I miejsce w V Chopinowskim Turnieju Pianistycznym im. Haliny i

Niepotrzebne kobiety, nieobecni mężczyźni* - "Dom kobiet" ostrowieckiego Teatru Teorikon

Obraz
Pewnym problemem teatrów niezawodowych jest brak mężczyzn chętnych do występowania na scenie, stąd konieczność takiego doboru repertuaru, gdzie jedynymi bohaterkami są kobiety. Elżbieta Baran, twórczyni i reżyserka Teatru Teorikon z Ostrowca Świętokrzyskiego, sięgnęła po dramat Zofii Nałkowskiej „Dom kobiet”. Scena zbiorowa. Fot. Klaudia Cybulska/Lokalna TV Ponad dwa lata temu ta sama instruktorka, z tym samym prawie zespołem aktorskim zrealizowała sztukę Roberta Thomasa „8 kobiet” . W sztuce Nałkowskiej kobiet jest też osiem, przy czym dramat właściwy dotyczy sześciu z nich. Wszystkie panie mieszkają w wiejskim domu wiekowej wdowy, Celiny Bełskiej. Julia Czerwieńska i Maria Łanowa to jej córki, Joanna Nielewiczowa i Róża Byleńska to wnuczki Celiny, a córki Marii. Jest też synowa nestorki, Tekla Bełska (gra ją bardzo wiarygodnie Ewa Gawlik ). Wszystkie – poza rozwódką Różą ( Jagoda Dadia ) – to wdowy. Najkrócej, bo dopiero od czterech miesięcy, we wdowieństwie znajduje się Joanna i