Dziecko potrzebne od zaraz *

Dziecko” Ingi Iwasiów zrealizowane przez Barbarę Białowąs w ramach projektu Teatroteka Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych poczekało trochę na swoją telewizyjną premierę, jak niektórzy ludzie na możliwość zostania rodzicami (sorry za taki „żarcik” na poziomie Strasburgera w „Familiadzie”).


Magdalena Czerwińska i Marcin Bosak. Fot. Wojciech Radwański / WFDiF

Dramaturgiczny debiut pochodzącej ze Szczecina pisarki, sztukę napisaną na konkurs „Strefy Kontaktu” w 2016 roku, a wyprodukowaną przez WFDiF rok później, TVP Kultura pokazała 2 czerwca 2024 roku (wciąż do obejrzenia na TVP VOD). Dzień po tym, jak obecnie rządzący przywrócili finansowanie z budżetu państwa programu in vitro zakładającego finansowanie medycznego wsparcia zapłodnienia pozaustrojowego i leczenia niepłodności w Polsce. Zapyta ktoś, co ma to wspólnego ze spektaklem telewizyjnym? Ano ma, bowiem „Dziecko” traktuje o problemie bezdzietności, niemożności posiadania potomka przez osoby pragnące zostać rodzicami. Tyle że chodzi tu o adopcję. 

Magdalena Czerwińska, Marcin Bosak i Mirosław Baka. Fot. Wojciech Radwański / WFDiF

Małżonkowie, Marta i Marek (bardzo dobrze i sugestywnie zagrani przez Magdalenę Czerwińską i Marcina Bosaka) są właśnie w trakcie przechodzenia kolejnych etapów procedury adopcyjnej. Ich wizyty w katolickim (po odrzuceniu ich kandydatury w państwowej agencji adopcyjnej) ośrodku adopcyjnym z całą bezwzględnością obnażają funkcjonowanie tego systemu w naszym kraju. Potencjalni rodzice muszą poddać się wielu testom, ankietom, kontrolom, z których niewiele istotnego dla dziecka i jego dobra wynika. Oschła, zasadnicza urzędniczka (bardzo dobra rola Ewy Skibińskiej) wyszukuje na siłę powodów, dla których mogłaby nie dać młodej parze dziecka lub skazać ją na kolejne upokorzenia. Powodem dyskwalifikacji może być na przykład pytanie o potencjalną możliwość rozwiązania umowy adopcyjnej lub oblanie „ćwiczenia ze sznurkiem”. Inga Iwasiów demaskuje też inne patologie zdarzające się w tego typu placówkach. Oto pielęgniarka (Aleksandra Justa) bez ogródek mówi, że za każde wydane dziecko otrzymuje premię, zapewne tak jak inna urzędniczka (Grażyna Rogowska), która „wcisnęła” pewnemu małżeństwu dziecko dotknięte syndromem FAS, którego nie rozpoznała. W takiej rzeczywistości przestaje dziwić fakt, iż co bardziej zdesperowane osoby nie mogące zostać biologicznymi rodzicami decydują się mniej oficjalne drogi zdobycia dziecka, na przykład przez znajomości z ordynatorem oddziału noworodków czy po prostu kupienie malucha. Ale nie publicystyka o charakterze demaskatorsko - interwencyjnym jest w „Dziecku” najistotniejsza. Ważne jest tu też pytanie o to, czemu ma służyć posiadanie dziecka. Brutalniej: do czego jest ono potrzebne. Marek ze spektaklu Barbary Białowąs bardzo wyraźnie tę potrzebę artykułuje. Ale czy nie ma owo dziecko służyć głównie jako środek do naprawienia nie najlepszych relacji w związku i zażegnanie kryzysu małżeńskiego? Taką możliwość uświadamia Marcie pijak (rewelacyjny epizod Mirosława Baki, nagrodzonego zań na Teatroteka – Fest z powodu stworzenia wyrazistej postaci niezwykle subtelnymi środkami) mówiący „jak się ludzie kochają, to i dzieci mają”. 

Scena zbiorowa. Fot. Wojciech Radwański / WFDiF

Wymowę i walory artystyczne tego skromnego spektaklu wzbogacają też takie jego elementy, jak muzyka (Marcin Lenarczyk i Bartłomiej Tyciński) oraz scenografia zmarłej w ubiegłym roku Anny Wunderlich.

* Recenzja powstała dla portalu "Teatr dla Wszystkich" i tam też została opublikowana 5.06.2024 r.

Komentarze