Dr Jekyll i Mr Hyde polskiej konspiracji - rozmowa z Andrzejem Nowakiem - Arczewskim o jego książce "Przykosa"

 29 września 2021 roku nakładem Wydawnictwa Znak ukaże się nowa książka znakomitego dziennikarza, reportera i pisarza, Andrzeja Nowaka – Arczewskiego „Przykosa”.

Okładka książki Andrzeja Nowaka-Arczewskiego. Fot. materiał prasowy

Podobnie jak w swoich poprzednich książkach: „My z pałacu”, „Zmiłuj się nad nami”, a zwłaszcza „Pseudonim Tarzan: ścigany przez gestapo, NKWD, UB, Mossad” Andrzej Nowak – Arczewski, także i w tej najnowszej reportażysta zajmuje się niełatwym tematem z polskiej historii współczesnej, gdzie wydarzenia i postaci wymykają się jednoznacznej ocenie. Tytułowa „Przykosa”, oznaczająca miejsce w nurcie rzeki, które w krótkim czasie z płycizny staje się głębiną zagrażającą życiu człowieka, w metaforyczny i w pełni adekwatny sposób oddaje charakter głównego bohatera książki, Dionizego Mędrzyckiego, który pod pseudonimem „Reder” bohatersko walczy w szeregach Armii Krajowej, m.in. podczas potyczki z Niemcami w bitwie pod Cebrem w sierpniu 1944 roku, ściśle współpracując z dowództwem AK, a po wojnie podejmuje wiele spektakularnych działań, by upamiętnić czyny swoich poległych towarzyszy z partyzantki. Jednocześnie jako ”Komar” współpracuje z Sowietami i Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego PRL, donosząc na swoich kolegów, sąsiadów, a nawet członków rodziny, narażając ich na szykany ze strony NKWD i UB, kończące się niejednokrotnie więzieniem, katorgą lub śmiercią. Przez wiele lat współpracuje też z tajnymi służbami Polski Ludowej. Umiera w 1980 roku, unikając zdemaskowania i ciążącego na nim wyroku śmierci wydanego przez AK.

Andrzej Nowak-Arczewski. Fot. K.Krzak

Jak trafił Pan na postać Dionizego Mędrzyckiego, co Pan o nim wiedział przed przystąpieniem do reporterskiego śledztwa? - pytam Andrzeja Nowaka - Arczewskiego.

- Podczas spotkań patriotycznych w regionie świętokrzyskim, podczas wielu sesji historycznych zetknąłem się z tą postacią jako wybitnym bohaterem z czasów wojny. Jednocześnie dochodziły do mnie informacje, że po wojnie ta postać już nie ma tak chlubnej biografii. Postanowiłem pójść tym tropem jako reporter, chociaż wiele osób mi odradzało. Wyniki przeszły moje oczekiwania.   

Co w jego postępowaniu najbardziej Pana zaintrygowało, a także zszokowało, zbulwersowało?

– Podczas wojny znajdował się w ścisłym sztabie polskiej konspiracji na ziemi sandomierskiej i opatowskiej, działał z pułkownikiem Antonim Żółkiewskim „Linem”, Antonim Wiktorowskim „Krukiem”. Po wojnie z kolei pracował w Sztabie Generalnym Ludowego Wojska Polskiego, współpracował z najwyższymi oficerami ówczesnej Polski Ludowej, generałem Karolem Świerczewskim, generałem Marianem Spychalskim, a także z podpułkownikiem Romanem Romkowskim z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Jak to było możliwe? To mnie intrygowało.  

Skąd, Pana zdaniem, wynikała ta dwoistość zachowań bohatera Pana książki?

– Chciał ciągle się wyróżniać, błyszczeć niezależnie od sytuacji, środowiska, zmian ustrojowych. To też problem dla psychologa, dotyczy zmian osobowości. To był taki dr Jekyll and Mr Hyde polskiej konspiracji. 

Zastanawiał się Pan nad tym, co spowodowało, że Mędrzycki uniknął konsekwencji swoich niecnych poczynań, a nawet zdemaskowania…

- Świetnie się krył, potrafił się maskować, miał doświadczenie w pracy wywiadowczej, ukończył przed wojną Szkołę Żandarmerii w Grudziądzu. Był przygotowany do takiej pracy.

Dotarł Pan do żyjących członków rodziny tego bohatera, będącego jednocześnie zdrajcą i agentem. Jak oni odnosili się do przedstawianej im udokumentowanej prawdy o działaniach ich krewnego?

– Niektórzy członkowie rodziny nie chcieli o tym rozmawiać. Interesowała ich tylko postać krewnego jako wybitnego oficera, żołnierza Armii Krajowej, potem człowieka, który służył Polsce Ludowej. Inni próbowali go tłumaczyć, zrozumieć jego postawę. Przypominali, że pochodził z biednej, wielodzietnej rodziny i za wszelką cenę, mówiąc językiem potocznym, chciał się wybić. Gdy zapoznawali się z takimi dokumentami, trudno było im uwierzyć w takie meandry biografii.  

A czy udało się Panu dotrzeć do potomków ofiar donosicielskiej działalności Dionizego Mędrzyckiego? Czy znane są ich losy?

– Do kilku dotarłem i te rozmowy były zaskakujące. Niektórzy już wiedzieli, kto donosił na ich rodziców i jak utrudniał im życie, karierę zawodową. To były ciekawe rozmowy o naturze człowieka i można je przeczytać w książce. Tak samo jak o losach tych ludzi. 

Zanim „Przykosa” trafi do księgarń już można ją zamawiać przedsprzedażowo w Internecie. A ja zapytam, czy ma Pan już jakieś plany związane z kolejną książką?

– Interesuje mnie historia, ale nie czarno - biała, lecz o różnych barwach i odcieniach. Interesują mnie decyzje ludzi, ich wpływ na nas współczesnych i jak one determinują życie synów i wnuków. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale dla niektórych będzie to wstrząsająca książka. Tytuł roboczy – „Gorączka pod świętą górą”. 

Dziękuję za rozmowę.   

 

 

Komentarze