Barwna opowieść gangstera - "Jednoosobowa mafia. Misiek z Nadarzyna"

 Są takie książki (i nie tylko one), które wymykają się jednoznacznym ocenom i budzą ambiwalentne uczucia odbiorcy. W mojej opinii należy do nich „Jednoosobowa mafia. Misiek z Nadarzyna” wydana niedawno przez Angry Bear, co można by przetłumaczyć jako zły niedźwiedź (miś).

Okładka książki. Fot. materiał prasowy

W zasadzie tytuł książki jasno określa jej temat i główną postać, która widnieje na okładce jako współautor. Gwoli ścisłości powiem tylko, iż jest to zapis opowieści Mirosława Dąbrowskiego, owego Miśka z Nadarzyna, spisane przez jednego z ciekawszych współczesnych pisarzy (autora cyklu „Księstwo”) Zbigniewa Masternaka, a dorobku którego jest to jedna z nielicznych pozycji nie oparta na jego osobistych przeżyciach. Trzy rozdziały w „Jednoosobowej mafii” napisał niejaki KaRRamBA, czyli Marcin Kitliński, polski raper, któremu Misiek pomógł w początkach kariery muzycznej, stając się jego swoistym mecenasem, za co muzyk we wspomnianych rozdziałach niejako oddaje hołd hojnemu patronowi.

Ale wątek muzyczny stanowi tylko poboczny temat opowieści snutej przez prawie 60 – letniego dziś Mirosława Dąbrowskiego, jednego z bardziej znanych polskich gangsterów powiązanych z takimi postaciami, jak Wariat, Dziad, Mrówa, Barabasz czy Masa. Powiązanych raczej formalnie i medialnie, bowiem Misiek podczas całej opowieści podkreśla swoją odrębność, inność i wierność własnym zasadom. „Byłem pośrodku, nie trzymałem z nikim, sam szedłem swoją ścieżką” – zwierza się Masternakowi. Historia gangsterskiej kariery Miśka przez niego samego przedstawiona nie ma struktury chronologicznej. Ma raczej budowę fragmentaryczną, co bynajmniej nie oznacza, iż nie można z niej stworzyć całościowego obrazu rzeczywistości, o której opowiada tytułowa postać. A jest to świat z pewnych względów pasjonujący, bowiem niewielu z potencjalnych czytelników książki dane było obracać się w świecie rzezimieszków, jak nazywa parających się działalnością niezgodną z prawem Dąbrowski. Misiek jako aktywny uczestnik rodzącego się w Polsce przełomu lat 80. i 90. minionego wieku dzikiego kapitalizmu, szemranych interesów niezwykle barwnie i – co ważniejsze – wiarygodnie kreśli obraz tamtych czasów, oddaje jego koloryt, a słuchający go pisarz (nota bene mający w swoim życiorysie epizod związany z handlem nielegalnymi kartami telefonicznymi, ale gdzie mu tam do Miśka z Nadarzyna!) ogranicza swoją ingerencję w tę opowieść do minimum; zachowuje oryginalny język (w tym slang przestępczy), potoczystość i szczerość narracji, przez co nie traci kolorytu świata przedstawionego, walorów poznawczych i charakterystyki postaci, nie tylko tej głównej.

Zbigniew Masternak z książką. Fot. Facebook Z. Masternaka

Osobiście największy problem mam właśnie z tą główną postacią. Celowo nie nazywam Miśka bohaterem, bo dla mnie to raczej antybohater. Owszem, doceniam jego spryt, zaradność, obrotność, posiadanie zasad (choćby tych kontrowersyjnych z punktu widzenia przeciętnego człowieka), zgadzam się z jego opiniami na temat resocjalizacji; znam wiele osób, dla których Mirosław Dąbrowski może być idolem i wzorem do naśladowania. Mnie jednak w ogólnej ocenie nie imponuje. Tym niemniej gratuluję mu spełnienia marzenia o zostaniu bohaterem dobrze czytającej się książki, może nie jedynej, jak wynika z ostatniego zdania „Jednoosobowej mafii”...

Zbigniew Masternak, Mirosław Dąbrowski: „Jednoosobowa mafia. Misiek z Nadarzyna”

Wydawnictwo Angry Bear Sp. z o.o.

Tarnów 2021

Stron: 272

Czytaj także

 

Komentarze