Wojna ze sztuką pod rękę *

Wydaje się, że o ile z historią II wojny światowej większość z nas jest dosyć dobrze zaznajomiona, bo to i krótszy okres, który minął od jej zakończenia, opowieści rodzinne i bogata ikonografia, o tyle I wojna światowa jawi się nam najczęściej jako wydarzenie „przedpotopowe”. Można zaryzykować stwierdzenie, że jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym, świadectwem jej obecności w dziejach świata jest powieść Ericha Marii Remarque’a „Na zachodzie bez zmian” i jej dwie ekranizacje. Jest szansa na wzbogacenie wiedzy o tym wydarzeniu, bowiem na półkach księgarń pojawiła się właśnie książka „Wojna i terpentyna” Stefana Hertmansa wydana przez ArtRage w serii Przeszły/Ciągły.


Okładka książki. Fot. materiał wydawnictwa

To kolejne polskie wydanie tej oryginalnej powieści, choć w mojej opinii „Wojna i terpentyna” powieścią sensu stricte nie jest. To połączenie literatury pięknej, beletrystyki z dokumentem, literaturą memuarną. Autor otwiera je zresztą cytatem ze wspomnianej już książki Remarque’a: Dni stoją nieuchwytne niczym aniołowie w złocie i błękicie ponad pierścieniem zniszczenia. A propos autor: Stefan Hertmans to znany flamandzki pisarz belgijski, autor powieści (m.in. „Głośniej niż śnieg”, „Nawrócona”, „Krajobraz według Carpaccia”), esejów, zbiorów poezji i dramatów. „Wojna i terpentyna” ukazała się w 2013 roku w Amsterdamie. Interesująca jest geneza jej powstania: na początku lat 80. ubiegłego wieku blisko trzydziestoletni Stefan otrzymał od swojego dziadka Urbaina Martiena dwa zeszyty (łącznie około 600 stron rękopisu), w których ten przez blisko siedemnaście lat spisywał historię swojego życia, ale także historię rodziny i kraju. Oddając pamiętniki wnukowi, poprosił go, by ten coś z tymi zapiskami zrobił. Zajęty życiową „bieżączką”, jak również zasłyszanymi w dzieciństwie opowieściami z życia rodziny, Hertmans zajrzał do nich dopiero za kolejnych 30 lat. Przeczytawszy wspomnienia przodka, postanowił je wykorzystać. Chciał zdążyć przed setną rocznicą wybuchu I wojny światowej, w której dziadek walczył jako młody chłopak. Te (przeredagowane przez pisarza) wspomnienia wojenne stanowią drugą część „Wojny i terpentyny”. Znaczone okrucieństwem, kontaktem ze śmiercią kolegów, wojennym brudem i udręką opisy stanowią wstrząsające świadectwo lat 1914 – 1918. Kontrastuje z opisywaną rzeczywistością piękny, literacki, momentami poetycki, a czasami też naturalistyczny język, którym Urbain się posługuje. Wzruszające są te fragmenty, w których dziadek Hertmansa próbuje zachować swoją wrażliwość kształtowaną przez lata miłością do sztuki wielkich malarzy (Tycjan, van Dyck, Rembrandt, Tintoretto), których dzieła kopiował, a teraz w okopach węglem z ogniska kreśli portrety swoich współtowarzyszy broni. Mimo wojennego piekła dostrzega piękno otaczającej go natury, którą kojarzy z pejzażami z obrazów holenderskich malarzy. Pięknie te opisy przetłumaczyła z niderlandzkiego Alicja Oczko, której polska wersja książki zawdzięcza swój urok.

Początkowa i ostatnia część „Wojny i terpentyny” to młodość dziadka znaczona biedą, ciężką pracą w odlewni żeliwa i rozwijająca się fascynacja sztuką oraz życie Urbaina po drugim wojennym kataklizmie dziejowym. W sumie niezwykle bogaty niemal stuletni fresk dziejów świata, podczas którego rodziły się i upadały ideologie, dochodziło do ważnych dla ludzkości odkryć i dokonań ludzkiej myśli, ale też miały miejsce wojny i katastrofy. Pod wpływem tych wszystkich zdarzeń, a zwłaszcza wojen, dochodzi do ogromnych światopoglądowych i etycznych przewartościowań w postrzeganiu świata i ludzi przez Martiena. Czym te wszystkie doświadczenia dziadka są dla jego wnuka, Stefana Hertmansa? Przede wszystkim pozwalają mu zrozumieć pewne wydarzenia z czasów dzieciństwa i w miarę dogłębnie poznać korzenie swojej rodziny. I przekazanie tej wiedzy swojemu synowi. A w szerszym kontekście pokazanie określonego odcinka dziejów świata i człowieka czytelnikowi, który po tę książkę nominowaną do Międzynarodowej Nagrody Bookera w 2017 roku sięgnie.


Stefan Hertmans: „Wojna i terpentyna”

Tłumaczenie: Alicja Oczko

Wydawnictwo ArtRage

Warszawa 2024

Stron: 332

* Recenzja powstała dla portalu "Teatr dla Wszystkich" i tam została opublikowana 5.02.2024 r.

Komentarze