Apetyt nie tylko na czereśnie*

Mało kto potrafił pisać z takim znawstwem o sprawach damsko – męskich, jak Agnieszka Osiecka. Znawstwem i uniwersalnością, powodującą, że nawet teksty powstałe ponad pół wieku temu i dziś brzmią aktualnie. Można się było o tym przekonać oglądając spektakl „Apetyt na czereśnie” pokazany w Teatrze Telewizji 2 października 2023 roku.

Katarzyna Dąbrowska i Arkadiusz Brykalski. Fot. Jan Bogacz/TVP

Historia przedstawiona w rzeczonym spektaklu zaczyna się stereotypowo, a nawet banalnie. Oto w przedziale kolejowym spotykają się, jak pisała sama Osiecka w jednej z najbardziej znanych swoich piosenek, „kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach”. Początkowo zaskoczeni sytuacją, dość szybko nawiązują dialog (sercowy – jak nazwała go TVP w zwiastunie spektaklu) i zaczynają snuć opowieść o swoim minionym życiu, miłości zakończonej rozwodem, po zakończeniu którego wracają właśnie pociągiem. Widz dopiero w końcówce przedstawienia dowie się, że bohaterami tej słodko – gorzkiej rozmowy zwizualizowanej dramatycznymi scenkami i uzupełnionej piosenkami są oni sami. Poznali się na balu maskowym na Politechnice, połączyła ich namiętność zwieńczona małżeństwem, które ona uważała za burżuazyjny przesąd i rodzicielstwem. A potem przyszła szara rzeczywistość, czyli życie na mazurskiej prowincji, którą ona znosiła źle, w przeciwieństwie do niego. Ona chciała się rozwijać intelektualnie, nosić różowy kapelusz wzorem miastowych kobiet. Jemu zabrakło zrozumienia dla jej potrzeb, stąd oskarżenia o chłód uczuciowy, egoizm, niezdolność do kompromisu. Te pojawiają się, zresztą, wzajemnie z obu stron. Nic więc dziwnego, że nie mogli ze sobą wytrzymać, ale czy mogą od siebie odejść, mimo formalnego rozwodu. Agnieszka Osiecka nie daje w swoim teatralnym musicalu (określenie też zaczerpnięte ze zwiastuna premiery) jednoznacznej odpowiedzi.

Katarzyna Dąbrowska i Arkadiusz Brykalski. Fot. Jan Bogacz/TVP

Tę niejednoznaczność relacji między Kobietą a Mężczyzną, bo tak określani są bohaterowie w napisach końcowych (z reguły określani jako Ona i On), znakomicie oddają występujący w „Apetycie na czereśnie” aktorzy: Katarzyna Dąbrowska i Arkadiusz Brykalski. Klasę aktorską Dąbrowskiej znają nie tylko bywalcy jej macierzystego Teatru Współczesnego w Warszawie, ale także widzowie takich seriali, jak choćby „Behawiorysta” czy „Wotum nieufności”. Tutaj aktorka miała dodatkowo szansę pokazania swego nietuzinkowego talentu wokalnego z czego skwapliwie, śpiewając niełatwe kompozycje Macieja Małeckiego i interpretując liryczno – dramatyczne (vide: „Cierniem jesteś w mej koronie”) teksty Osieckiej. Wokalnie i aktorsko dorównuje jej mniej popularny, a w każdym razie mniej opatrzony Brykalski (na co dzień występujący w warszawskim Teatrze Powszechnym), który jako absolwent Studium Wokalno – Aktorskiego im. Baduszkowej w Gdyni nie tylko bardzo dobrze śpiewa, ale znakomicie radzi sobie w układach choreograficznych Agnieszki Brańskiej (nawet stepuje!). Obydwoje pokazują też godny uznania talent stricte dramatyczny, przekonująco wcielając się w różne postaci, które pojawiały się w życiu małżonków na różnych etapach ich wspólnego pożycia. Są nie tylko Zosią i Markiem, ale także uwodzicielskim panem Zdzisiem, cwaniakowatym i przemocowym Wojtkiem, wampowatą Moniką czy refrenistką z baru nad Pilicą. Reżyserująca spektakl Anna Sroka – Hryń (jej rewelacyjne przedstawienie „A planety szaleją…” pokazała jakiś czas temu TVP) w miarę sprawiedliwie obdarowała swoich aktorów możliwością wykazania się. I ci stanęli na wysokości zadania. Trudnego, bo „Apetyt...” był pokazywany w formule teatru telewizji „na żywo”. I bynajmniej nie było to oszustwo ze strony tego medium słynącego z „mijania się z prawdą”, o czym świadczyć może mało estetyczny wygląd ociekającego potem Brykalskiego (w wersji puszczanej z tzw. puszki by to nie przeszło - nie pozwoliłyby na to dyżurne makijażystki). Na żywo akompaniowali aktorom pianiści: Jacek Kita i Marek Lipski. Natomiast scenografowie (Katarzyna Sobańska i Marcel Sławiński) stworzyli bardzo pomysłową przestrzeń dla scenek dramatycznych odbywających się w przeszłości ozdabiając ją również metaforycznymi przecinającymi się w pewnym miejscu torami (liniami życia?). Świat końcówki lat 60. minionego wieku kiedy to Agnieszka Osiecka stworzyła swoją sztukę uzupełniają stylizowane na tamten okres kostiumy autorstwa Sabiny Czupryńskiej.

Katarzyna Dąbrowska i Arkadiusz Brykalski. Fot. Jan Bogacz/TVP

Chcę wierzyć, że „Apetyt na czereśnie” jest zapowiedzią powrotu Teatru Telewizji do dobrze napisanej literatury współczesnej mówiącej o problemach człowieka żyjącego tu i teraz, a nie tylko pokazującej martyrologię i bohaterstwo (często dyskusyjne) ludzi żyjących w zupełnie innych realiach (te mógłby pokazywać na przykład Teatr TVP Historia). A jeśli do tego w tych dobrze zrealizowanych (tu przez Józefa Kowalewskiego) spektaklach występowaliby tak utalentowani jak w omawianym przypadku, niekoniecznie z plotkarskich portali znani, aktorzy – byłby to dla mnie szczyt … przynajmniej zadowolenia.

* Recenzja powstała dla portalu Teatr dla Wszystkich i tam opublikowana 3.10.2023 r.



Komentarze