"Szczęściarz" z fabryki śmierci

Książek i filmów o rzeczywistości w obozie koncentracyjnym Auschwitz – Birkenau powstało tak wiele, że wydawałoby się, iż powiedziano już wszystko. Tymczasem pojawiła się niedawno w księgarniach nakładem Wydawnictwa Znak praca Anny Dobrowolskiej „Byłem fotografem w Auschwitz. Prawdziwa historia Wilhelma Brassego”.

Okładkę zaprojektował Adam Gutkowski. Fot. materiał prasowy

Sama historia przedstawiona w tej książce nie jest tak zupełnie nowa, bowiem powstała ona na kanwie filmu dokumentalnego „Portrecista” w reżyserii Irka Dobrowolskiego (prywatnie męża autorki omawianej pozycji książkowej), który miał premierę w styczniu 2005 roku. Kilka lat temu ukazała się, również nakładem Znaku, książka Dobrowolskiej „Fotograf z Auschwitz”, której bohaterem był, co oczywiste, Wilhelm Brasse (1917 - 2012). Obecna jest swoistą rozszerzoną wersją tamtej książki.


Dla osób, które do tej pory nie zetknęły się do tej pory z tą osobą trzeba powiedzieć, że ten mężczyzna o obco brzmiącym imieniu i nazwisku był Polakiem z alzackimi korzeniami. Pochodził z Żywca i do tego miasta powrócił po zakończeniu wojny. Nie skorzystał z trzykrotnej propozycji przyjęcia niemieckiego lub amerykańskiego obywatelstwa. Zanim jednak pojawił się w rodzinnej miejscowości, spędził pięć lat w obozie śmierci Auschwitz – Birkenau. Nie da się ukryć, że z punktu widzenia wielu innych więźniów, którzy przechodzili w tym obozie prawdziwą gehennę dla tysięcy zakończonych śmiercią, Brasse miał szczęście. Trafił bowiem do specjalnego komanda zwanego Erkennungsdienst, czyli do służby rozpoznawczej podlegającej Wydziałowi Politycznemu. Zadaniem członków tego „komanda marzeń”, jak je nazywa sam bohater książki, było wykonywanie fotografii policyjnych przywożonych do lagru więźniów. Trafiały one do dokumentacji obozowej. Poza tym, że Brasse mógł w ten sposób kontynuować zajęcie sprzed wojny (był fotografem w Katowicach i Krynicy), to jeszcze ważność jego pracy powodowała, że miał zapewnioną względne bezpieczeństwo, nie był narażony na wykańczającą harówkę taką, jak na przykład w komandzie budowlanym. Przychylność zapewniały jemu i jego kolegom z atelier także fotografie wykonywane na prywatne zamówienie Niemców zatrudnionych w KL Auschwitz. Z czasem Wilhelm i jego koledzy z atelier wykonywali również innego typu zdjęcia. Rejestrowali na kliszach eksperymenty doktora Mengele, królików doświadczalnych, mężczyzn i dzieci, na których obozowi lekarze przeprowadzali okrutne doświadczenia medyczne. Były też zdjęcia specjalne z ramp kolejowych, na które przybywały kolejne transporty nieszczęśników, komór gazowych i krematoriów. To są najmocniejsze, najbardziej wstrząsające momenty w opowieści Wilhelma Brassego, zwłaszcza, że w chwili wykonywania tych zdjęć fotograf zdawał sobie sprawę, że los większości jego „modeli” jest w zasadzie przesądzony.


Ale nie tylko o okrucieństwie jest opowieść Brassego. Mówi on także o tych momentach w życiu osadzonych w obozie, które pozwoliły zachować wiarę w człowieczeństwo. Jest to więc także opowieść o przyjaźni, a nawet miłości, pomocy wzajemnej, odruchach życzliwości (także ze strony esesmanów), organizowaniu namiastek Wigilii, o dowcipach robionych sobie nawzajem. Są też szczere wyznania dotyczące radzenia sobie w tamtej rzeczywistości ze sferą erotyczną. Poruszające są też konsekwencje, które w życiu Brassego wywołał pobyt w Auschwitz. Jedną z nich była psychiczna blokada skutkująca niemożnością fotografowania.


Książka „Byłem fotografem w Auschwitz. Prawdziwa historia Wilhelma Brassego” stworzona przez Annę Dobrowolską to wstrząsające świadectwo tragedii ludzi, którzy trafili do obozu śmierci. To książka napisana w sposób niezwykle rzetelny i pełny, bowiem poza wypowiedziami tytułowego bohatera autora zamieściła w niej wypowiedzi osób, które przeżyły pobyt w KL, a które Dobrowolska wybrała z bogatego Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz – Birkenau. Wśród nich są m.in. Witolda Pileckiego. Uzupełniają je zdjęcia archiwalne wykonane przez Brassego i jego kolegów z atelier i przez nich ocalone dla potomnych. Bardzo wartościowe są też krótkie biografie więźniów i członków załogi obozu z uwzględnieniem ich powojennych losów. To bardzo wartościowa książka, po którą powinni sięgnąć nie tylko osoby zainteresowane historią II wojny światowej.


Anna Dobrowolska: "Byłem fotografem w Auschwitz. Prawdziwa historia Wilhelma Brassego"

Wydawnictwo Znak

Kraków 2022

Stron: 400

* Recenzja powstała dla portalu "Teatr dla Wszystkich" i tam została pierwotnie opublikowana 19.10.2022 r.




Komentarze