Tam, gdzie powstawała literatura* - "Droga do Obór" Iwony Smolki
Iwona Smolka
zna środowisko literackie jak mało kto, wszak sama jest pisarką
(powieści: „Rozpad”, „Musisz siebie zjeść”) i krytyczką
literacką, związaną od połowy lat 70. minionego wieku z Polskim
Radiem, gdzie w Programie Drugim przez wiele lat prowadziła „Tygodnik
Literacki” prezentujący przede wszystkim poezję i poetów.
Działała też w Związku Literatów Polskich, stąd jej wizyty w
Domu Pracy Twórczej w Oborach. Po siedmiu latach od momentu, gdy
posiadłość powróciła do przedwojennych właścicieli, rodziny
Potulickich, Smolka –
powodowana w jakimś stopniu także
pandemicznym zastojem – postanawia wskrzesić atmosferę tamtych
lat i ludzi ją tworzących. I robi to po prostu świetnie.
Konstrukcja książki, nieco na opak tytułowi, sprawia, że jej bohaterami są właśnie ludzie w różnych okresach przebywający w oborskim DPT, a nie on sam. Choć, siłą rzeczy, Smolka przedstawia w krótkim zarysie historię Obór, który przez blisko 70 lat (do 2015 roku) znajdował się w gestii zarządu ZLP na zasadzie dzierżawienia go od Ministerstwa Kultury. Clou „Drogi do Obór” stanowi jednakże dziewięć portretów(szkiców portretowych?) pisarzy, których autorka poznała bądź spotkała podczas pobytu w tym wyjątkowym dla literatów miejscu. Jak sama pisze we wstępie: „Nie są [oni] z tych, których się zna lub znać powinno, nie są zbyt popularni. Żadni z nich celebryci”. Szerszą popularność zyskały, w mojej opinii, właściwie tylko Anna Kamieńska i Julia Hartwig. Niektórym, zwłaszcza słuchaczom dawnej radiowej Trójki, może obiło się o uszy nazwisko Ludmiły Marjańskiej; teatromani mogą znać sztuki Janusza Krasińskiego ze słynną „Czapą” na czele... Ale co przeciętny Polak wie o Tomaszu Burku, Małgorzacie Baranowskiej, Jarosławie Markiewiczu, Jerzym Górzańskim czy Joannie Pollakównie? Pewnie niewiele, choć przecież, jak pisze Iwona Smolka, „bez nich świat pisarski – tak zwane środowisko – zostałby bardzo zubożony”. Tu należy się czytelnikowi pewne zastrzeżenie: w najmniejszym stopniu opowieści autorki o wymienionych postaciach nie są choćby próbą stworzenia ich mniej lub bardziej pełnej biografii. Smolka przedstawia ich z bardzo osobistego punktu widzenia, tak jak ona ich postrzegała w danym momencie i w określonych okolicznościach, czy to zawodowych, czy też prywatnych. Na dodatek są to reminiscencje przeszłości przefiltrowane przez upływający czas i zawodną pamięć. Widać to choćby w podawanych, rzadko z absolutną pewnością, datach. Generalnie jednak są to portrety ciepłe, pełne wyrozumiałości dla słabości opisywanych bohaterów i ich zachowań, zwłaszcza w tak trudnym okresie, jakim był schyłek PRL – u, gdy nie wszyscy mieli na tyle hartu, by wytrwać w buncie przeciwko reżimowej władzy. Uzupełnieniem rozszerzonych portretów jest indeks zawierający skrótowe prezentacje kolejnych 16 osób, które przewijają się na stronach książki niejako, jakby to powiedział filmowiec, w rolach drugoplanowych.
Znakomicie – poza charakterystyką postaci – udaje się Iwonie Smolce odtworzyć klimat czasów, które opisuje. Robi to w sposób niezwykle plastyczny, sprawiający, że czytelnik, nawet ten, który nie żył w tamtych ponurych czasach, bez trudu się w tamten nastrój przeniesie. Nie do przecenienia są również walory poznawcze, pokazujące sytuację panującą w środowiskach kulturalnych, zwłaszcza wśród literatów i ich wzajemne relacje. Ta książka to znakomite uzupełnienie wiedzy o polskiej literaturze i ludziach ją tworzących, o środowisku literackim i okołoliterackim. To także pokazanie, czym dla twórców są lub przynajmniej mogą być takie miejsca, jak dom pracy twórczej. Czyta się ją z ogromnym zainteresowaniem i przyjemnością, także ze względu na piękną polszczyznę, jaką została napisana.
Iwona Smolka: "Droga do Obór"
Państwowy Instytut Wydawniczy
Warszawa 2022
Stron: 296
* Recenzja powstała na zlecenie portalu "Teatr dla Wszystkich" i tam też ukazała się 21.09.2022 r.
Komentarze
Prześlij komentarz