"Nie wszystko jest możliwe, ale spróbuj!" - Jan Mela w Ostrowieckim Browarze Kultury

Bohaterem ósmego spotkania z cyklu „Pasja do podróży czy podróż do pasji?” organizowanego przez Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim był 10 czerwca 2022 r. podróżnik i działacz społeczny Jan Mela.

Jan Mela w Ostrowcu Świętokrzyskim. Fot. Krzysztof Krzak

O Janie Meli stało się głośno w 2004 roku, gdy wspólnie z polarnikiem Markiem Kamińskim zdobył w jednym roku Biegun Północny i Biegun Południowy. I może nie byłoby w tym nic szczególnie nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Mela miał wówczas niespełna 16 lat, a na dodatek dwa lata wcześniej uległ wypadkowi (porażenie prądem o napięciu 15 tysięcy volt), w wyniku którego utracił prawe przedramię i lewą nogę. Nie były to jedyne nieszczęścia, które spotkały rodzinę Melów. Wcześniej był pożar domu i utonięcie młodszego brata Janka  - Piotra, o czym opowiada m.in. fabularny film Marcina Głowackiego „Mój biegun” z Maciejem Musiałem w roli głównej. Sam Mela opisał swoje doświadczenia z tego okresu w książce „Poza horyzonty”(taką nazwę nosi też założona przez niego fundacja). 13 – letni wówczas chłopak musiał się zmierzyć z nowymi wyzwaniami, musiał zaakceptować swoją niepełnosprawność, nauczyć się funkcjonowania z pewnymi ograniczeniami. Jak przyznawał w rozmowie z Michałem Mendakiem na dziedzińcu Ostrowieckiego Browaru Kultury pomogło mu w tym wdrażane przez rodziców przekonanie, że nie ma takich trudności, które byłyby nie do przejścia, a kiedy potrzebujemy pomocy, to są ludzie wokół nas. - Dla mnie przeogromnym darem są spotkania odpowiednich ludzi w odpowiednich momentach mojego życia – mówił 33-letni dziś Mela. - Ważny jest ktoś, kto pokaże ci, że możesz coś zrobić, który da ci szansę udowodnienia tego, że możesz. W którymś momencie spotkałem polarnika Marka Kamińskiego, który nie zapewniał, że wszystko jest możliwe, ale powiedział: Spróbuj, idź na biegun. I trzeba było spróbować, bo tak naprawdę ograniczenia siedzą w naszej głowie.

Michał Mendak i Jan Mela. Fot. Krzysztof Krzak

Jan Mela dzielił się z przybyłymi do OBK słuchaczami swoimi wątpliwościami dotyczącymi propozycji odbycia tej karkołomnej wyprawy, bo przecież miała się ona odbyć w okresie, gdy zwykłe codzienne czynności sprawiały mu trudność. Zrozumiał jednak wtedy, że każde doświadczenie jest po coś, czegoś uczy, a cierpienie nie zawsze uszlachetnia, jednak stwarza przestrzeń do odkrycia czegoś nowego. Od tamtego momentu Jan Mela odbył zorganizowaną przez Fundację Anny Dymnej wyprawę na Kilimandżaro (można o niej przeczytać w książce Małgorzaty Wach „Każdy ma swoje Kilimandżaro”) i na Elbrus, przebiegł Maraton Nowojorski, zrobił prawo jazdy, uczestniczył w biegu maratońskim i triathlonie. - To wszystko było treningiem, przygotowaniem do hardcorowej wyprawy, którą jest rodzicielstwo – mówił z uśmiechem Jan Mela, szczęśliwy mąż Magdy, ojciec Jadwigi i Kazimierza, z którymi zamierza kontynuować pasję podróżniczą, a póki co marzy o własnym lokum, najchętniej na Podlasiu, zamiast wynajmowanego mieszkania w Krakowie.

Jan Mela. Fot. Krzysztof Krzak

Jan Mela podczas spotkania w Ostrowcu Świętokrzyskim kilkakrotnie podkreślał, że otoczony jest fajnymi ludźmi, z którymi wielu rzeczy może dokonać. Sam jednocześnie zarażał swoją pozytywną energią, optymizmem, otwartością, poczuciem humoru, swobodą bycia. Nic więc dziwnego, że wiele osób chciało z nim porozmawiać indywidualnie, wymienić doświadczenia czy zwyczajnie zrobić sobie z nim zdjęcie. Jan Mela bardzo chętnie na to przystawał, dlatego na dziedzińcu OBK spędził jeszcze wiele minut po oficjalnym zakończeniu spotkania.

Komentarze