Wesołe repetytorium z Szekspira*

 William Szekspir niezwykle płodnym literatem był - samych tylko dramatów stworzył prawie czterdzieści, w większości wielostronicowych. Tymczasem Teatr Rozrywki w Chorzowie prezentuje „Dzieła wszystkie Szekspira” w ciągu półtorej godziny. Jak to możliwe?

Jakub Wróblewski, Magdalena Wojtacha, Marek Chudziński. Fot. Stanisław Dunin-Borkowski

Wyjaśnienie tej zagadki kryje się w drugiej części tytułu: „(w nieco skróconej formie)”. Sztukę tę napisali trzej amerykańscy studenci: Adam Long, Daniel Singer i Jess Winfield (na język polski przełożył Włodzimierz Kaczkowski). Potraktowali oni spuściznę literacką największego brytyjskiego dramaturga w sposób slapstickowy, brykowy, a to wybierając z nich szczególnie charakterystyczne sceny i monologi lub łącząc kilka / kilkanaście utworów w jedną całość (tak jest na przykład w przypadku „scalonych” 16 komedii Szekspira). Mamy więc m.in. słynną scenę balkonową z „Romea i Julii”, Hamletowski dylemat: „Być albo nie być” i jego konstatację: „Źle się dzieje w państwie duńskim” … Ale najważniejszy wydaje się sposób, w jaki owe dzieła Szekspira są przedstawione. „Kroniki” mają formę sprawozdania z meczu, historia zazdrośnika Otella zostaje opowiedziana w rapowej stylistyce, Tytus Andronikus jest uczestnikiem programu kulinarnego z udziałem wielokrotnego mordercy, Julia Capuletti nie dostrzega dającego jej rozpaczliwie znaki swej obecności i wyraża swoją tęsknotę, rozdzierająco śpiewając piosenkę Starszych Panów spopularyzowaną przez Kalinę Jędrusik „O, Romeo!”,; Makbet hasa po scenie z ciupagą w dłoni niczym typowy Jasiek z Podhala. Obecność wielu utworów zaznaczona jest tylko wymienieniem tytułu.

Jakub Wróblewski, Magdalena Wojtacha, Marek Chudziński. Fot. Stanisław Dunin-Borkowski

Bogata jest w tym spektaklu stylistyka aktywności aktorskiej. Poza tradycyjną teatralną robotą mamy tu i kabaret, i stand – up, i performance. Ogromną rolę w chorzowskich „Dziełach wszystkich Szekspira (w nieco skróconej formie)” odgrywa interakcja z publicznością, wymuszająca od aktorów gotowość improwizacji, bowiem trudno przewidzieć, jak zareaguje wyrwany do współdziałania widz. A zaczyna się ono w zasadzie już w momencie, gdy publiczność zajmuje miejsca w sali (przedstawienie oglądałem na pokazie wyjazdowym w Ostrowcu Świętokrzyskim, rodzinnym mieście jednego z aktorów). Uważny widz mógł dostrzec kobietę w kraciastej chuście na ramionach, sprawdzającą okiem pani z „organizacji widowni”, czy wszystko jest w porządku. Jakiś czas później pojawia się na cenie ktoś jakby antreprener / konferansjer z informacją, że aktorzy, którzy mieli wystąpić nie dojechali, ale on nie pozwoli, by spektakl został odwołany. Zaczyna czytać z Wikipedii życiorys Williama Szekspira, który na skutek „samowolki” tableta miesza się z biografią… Hitlera, na co musi ingerować sam autor „Wesołych kumoszek z Windsoru” mówiący głosem Adama Szymury (będzie on jeszcze kilkakrotnie ingerował w poczynania występujących na scenie). Po czym ów zapowiadacz zaprasza do udziału w widowisku rzeczoną kobietę w chuście i skrytego do tego momentu za zastawką obok widowni młodego mężczyznę też wyglądającego na pracownika technicznego. Mistyfikacja szybko okazuje się inscenizacyjnym zabiegiem, a ta trójka, występująca pod prywatnymi imionami, to aktorzy Teatru Rozrywki w Chorzowie: Magdalena Wojtacha (profesjonalnie wytrwała do końca sztuki, mimo problemów z głosem po brawurowym wykonaniu rapu o Otellu), Marek Chudziński (to on grał przed „swoją” publicznością i dawał popis wszechstronnego talentu zwłaszcza w kobiecych rolach) i Jakub Wróblewski (rewelacyjny w każdym wcieleniu), którzy też wspólnie sztukę wyreżyserowali (premiera odbyła się 12 marca 2021 roku). Grają role niekoniecznie zgodne z ich płcią, sprawnie zmieniają (z pomocą prawdziwych „technicznych”) kostiumy (obmyśliła je, podobnie jak i minimalistyczną acz pomysłową scenografię, Magdalena Wiluś)śpiewają(oryginalną muzykę skomponował Kamil Franczak), swobodnie wchodzą w interakcję z widzami. Doskonale odnajdują się w pastiszowo – groteskowo – absurdalnej konwencji, przez cały czas utrzymując żywe, dynamiczne (choć nie od początku spektaklu) tempo przedstawienia, nie pozwalając widzowi na nudę czy dłuższe wytchnienie od śmiechu.

Magdalena Wojtacha, Marek Chudziński i Jakub Wróblewski. Fot. Stanisław Dunin-Borkowski

Takie ujęcie twórczości Szekspira, imponujące pomysłową kompilacją jego dzieł i świetnym wykonawstwem musi się podobać, tym bardziej, że zabawa jest przednia, o co w dobie nawału przewidywalnych fars nie jest łatwo.

* Tekst ukazał się w "Teatrze dla Wszystkich" 11 kwietnia 2022 r.



Komentarze