Zbyt długi film o miłości - "Pod wiatr" na Walentynki od Netflixa

 To taka nowa świecka tradycja: idą Walentynki – mus jest pokazać jakąś nową komedię romantyczną czy też melodramat. Nawet tak nieudany, jak „Pod wiatr” (premiera w Netflixie 10 lutego 2022 roku).

Sonia Mietielica i Jakub Sasak. Fot. materiał prasowy Netflixa

Niejakie zdziwienie wywoływać może fakt, iż reżyser Kristoffer Rus, mający na swoim koncie pracę przy takich udanych raczej serialach, jak „Tajemnica zawodowa” czy „Żywioły Saszy. Ogień” zdecydował się na realizację tak schematycznego i przewidywalnego scenariusza, którego autorem jest debiutant Julian Kijowski. Już po jednej z pierwszych scen filmu można sobie „dośpiewać” rozwój akcji. To scena, gdy jadąca z rodziną nad morze Ania (Sonia Mietielica) podczas mijania się samochodu prowadzonego przez jej ojca (Marcin Perchuć) z vanem, którym jedzie grupa młodych rozbawionych ludzi dostrzega Michała (Jakub Sasak, jak się wydaje nowy Roznerski polskiego filmu i serialu). I chyba coś między młodymi zaiskrzyło, bo nawet kamera Michała Pukowca na kilkadziesiąt sekund się zatrzymała…

Agnieszka Żulewska i Marcin Perchuć. Fot. materiał prasowy Netflixa

Dalszy ciąg nastąpi, gdy wszyscy bohaterowie docierają do Chałup. dziewczyna z ojcem Andrzejem, jego partnerką Patrycją (Agnieszka Żulewska)i ich synem zamieszkują w ekskluzywnym hotelu, gdzie są witani jak na rodzinę profesora medycyny przystało. Michał z towarzystwem zamieszkuje na campingu w pobliżu morza, nad którym przygotowuje się do zawodów kitesurfingowych, a jako instruktor tej dyscypliny udziela innym (głównie Ani) lekcji; dodatkowo dorabia jako kelner, w którym mieszka dziewczyna. W tym samym hotelu mieszkają też przyjaciele Andrzeja: Dorota i Marek (Sonia Bohosiewicz i Grzegorz Małecki), cierpiący na seksoholizm właściciele kancelarii prawniczej w Londynie, gdzie po wakacjach ma podjąć studia medyczne, córka właściciela kliniki. Jest też ich syn Kuba (Sebastian Dela), który powinien, wedle życzenia rodziców, zostać mężem córki Andrzeja. Ale ona wybierze zwykłego instruktora kitesurfingu dorabiającego jako kelner. Bo w pewnym momencie poczuje, że nie chce już żyć tak, by wszyscy wokół byli z niej zadowoleni. Pięścią w stół (i to dosłownie) uderzy również Kuba. 

W środku: Grzegorz Małecki i Sonia Bohosiewicz. Fot. Netflix

Dramatyzmu akcji ma dodawać skrywana przez większą część filmu smutna przeszłość profesorskiej rodziny. Ale jej członkowie nie są jedynymi przedstawicielami polskiego high life’u - wśród bohaterek mamy też żonę europosła (Ilona Ostrowska) adorowana przez samego Wojciecha Gąssowskiego, który wykonuje w filmie swój przebój o prywatkach (na ekranie można też posłuchać i zobaczyć hip – hopowy zespół Bitamina). Niestety, nie wpływa to na końcowy efekt dzieła Kristoffera Rusa. Nie pomagają też pocztówkowe zdjęcia morza i popisów kitesurferów pokazywane nad wyraz często w przydługawych sekwencjach (formę zapychaczy mielizn scenariuszowych pełnią też wspomniane wcześniej piosenki).

„Pod wiatr” jest filmem tak nieudanym, iż nawet tragiczne wydarzenie związane z sympatycznym skądinąd bohaterem nie jest w stanie poruszyć widza. Większość postaci zostało w scenariuszu zarysowanych grubą kreską, bez światłocienia, a prowadzone przez nie rozmowy (zwłaszcza Ani z ojcem i Michałem) szeleszczą papierem i rażą brakiem treści. Aktorzy starają się te niedoskonałości (pisząc kolokwialnie) nadrabiać miną, ale samym wdziękiem młodości trudno jest dokonać cudu! Twórcy mogli przynajmniej skrócić ich (oraz widzów) męki chociaż o kilkanaście minut, usuwając na przykład kompletnie od czapy scenę wigilii w lipcu na plaży okraszoną wykonaniem przez aktorów kolędy "Przybieżeli do Betlejem pasterze".

 

 

Komentarze