"Dawid i Elfy" - dobre kino dla każdego

 Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, co jak zwykle powoduje, iż w kinach i platformach streamingowych pojawiają się nowe produkcje o charakterze świąteczno – noworocznym. Netflix zaproponował swym widzom – na szczęście – nie entą część bzdetnej komedii romantycznej, a zupełnie przyzwoite kino familijne w postaci „Dawida i Elfów”.

Cyprian Grabowski, Jakub Zając i Cezary Żak. Fot. Netflix

A jako że jedną ze znaczących postaci filmu w reżyserii Michała Rogalskiego jest święty Mikołaj (grany tu przez… nie, nie Tomasza Karolaka, a Cezarego Żaka, zdecydowanie bardziej odpowiedniego do grania postaci mających budzić sympatię), nic więc dziwnego, że premiera odbyła się 6 grudnia. A jednym z głównych bohaterów jest wzorowy pracownik owego świętego, elf Albert (w tej roli występuje Jakub Zając, aktor powszechnie chwalony przez krytyków za rolę młodego gwiazdora muzyki disco polo, Zenka Martyniuka w filmie Jana Hryniaka; tu również tworzy postać budzącą zarówno sympatię, jak i empatię widzów). Onże Albert nie do końca jest zadowolony ze służby u swego chlebodawcy, bowiem ten, uszczęśliwiając ludzi prezentami, stara się unikać bezpośredniego kontaktu z ludźmi (powodem jest… zespół stresu pourazowego). Zatem elf wymyka się z Krainy Mikołaja i przybywa na Ziemię, by wraz z ludźmi przeżyć prawdziwe święta, takie jak ma, a w zasadzie miał dotychczas, dopóki mieszkał w górach z rodzicami i dziadkami, 11 – letni Dawid Kosmala (w tej roli oglądamy Cypriana Grabowskiego, znanego z roli głównego bohatera filmu „Ikar. Legenda Mietka Kosza” w dzieciństwie). Chłopiec nie może się odnaleźć w Warszawie, dokąd przeprowadził się z rodzicami na usilną prośbę matki, która chciała mieć bliżej do opery. Marzy o tym, by poznać… elfa Alberta, o którym często opowiadał mu ojciec, miłośnik opowieści o wszelakich wróżkach, czarodziejach, któremu jednak trudno w nie uwierzyć, gdy syn będzie mu opowiadał o spotkaniu z elfem, a nawet pokazywał efekty „działań” Alberta. Z kolei elf jest nieco rozczarowany tym, że nie wszyscy Ziemianie lubią go, ba, nie są zadowoleni z prezentów, którymi ich obdarowuje. Przez to spada magiczna moc Alberta. W jej odbudowaniu stara się pomóc swojemu nieziemskiemu przyjacielowi Dawid, w sukurs rusza również Mikołaj ze swoją troskliwą małżonką, z komediowym zacięciem zagraną przez Monikę Krzywkowską.

Anna Smołowik, Michał Czernecki i Cyprian Grabowski. Fot. Netflix

Świadomi specyfiki kina gatunkowego (familijnego) scenarzyści (Marcin Baczyński i Mariusz Kuczewski) zadbali o happy end i nie nazbyt dydaktyczny oraz niezbyt odkrywczy morał. Scenografka Joanna Kaczyńska natomiast oszczędziła widzowi nadmiaru świątecznego kiczu, tak wszechobecnego w podobnych produkcjach powstałych choćby w kinie amerykańskim. Urok świąt i zimowych pejzaży pokazują natomiast zdjęcia autorstwa Macieja Lisieckiego. Aktorsko natomiast jest… bez wstydu. Dobre role zagrali m.in. Anna Smołowik jako matka Dawida i Michał Czernecki (jego ojciec Piotr), a dalszego planu wyróżnia się Piotr Rogucki jako markotny elf Erwin, Bartosz Obuchowicz jako menel czy Bartłomiej Magdziarz (Stefan); ostatnią w swojej karierze rolę zagrał w tym filmie zmarły w lipcu tego roku Jerzy Janeczek. Jako się rzekło: „Dawid i Elfy” Michała Rogalskiego to dobre kino dla wszystkich.

 

                                             

Komentarze