Nie tylko Rosja ma swojego Putina - na motywach książki Barbary Włodarczyk

 „Szalona miłość. Chcę takiego jak Putin. Reportaże z Rosji” Barbary Włodarczyk obecna jest dostępna od stycznia bieżącego roku. Niezrozumiałym sposobem nie trafiła ona w moje ręce wcześniej, choć staram się na bieżąco śledzić nowości wydawnicze dotyczące Rosji. Ale to nie jedyny mój problem z tą publikacją.

Okładkę zaprojektowała Małgorzata Flis. Fot. Wydawnictwo Literackie

Ściślej: nie z samą książką jako taką, bo tę czyta się w miarę dobrze, choć bez nadmiernej ekscytacji, jeśli jest się na bieżąco z tematyką wschodnią. Większy problem mam z jej autorką. Barbara Włodarczyk imponowała mi swoją znajomością tematyki rosyjskiej, była dla mnie – obok Krystyny Kurczab – Redlich, Andrzeja Zauchy i nieodżałowanego Wiktora Batera – niekwestionowanym autorytetem w tej dziedzinie. Z ogromnym zainteresowaniem oglądałem przez lata jej autorski cykl reportaży z byłych krajów ZSRR pod wspólnym tytułem „Szerokie tory”; gdy osiem lat temu ukazał się nakładem (podobnie jak „Szalona miłość. Chcę takiego jak Putin”) Wydawnictwa Literackiego zbiór jej reportaży „Nie ma jednej Rosji” potraktowałem ją jako lekturę obowiązkową. Pamiętam też profesjonalne relacje dziennikarki, gdy była korespondentką TVP w Moskwie. Gdy czytałem jej najnowszą książkę cały czas towarzyszyło mi poczucie dysonansu emocjonalnego. Dlaczego? Bo pisząc o Rosji, gdzie autorytarnie od lat rządzi (i jeszcze będzie to robił do 2036 roku) Władimir Władimirowicz Putin, który m.in. zlikwidował niezawisłe sądownictwo i wolne media Barbara Włodarczyk wciąż pracuje w TVP, która od kilku lat jest – zwłaszcza w programach informacyjnych - tubą propagandową partii rządzącej i jej przywódcy, siejącą nienawiść do przeciwników politycznych, cynicznie ogłupiającą mniej świadomych odbiorców. Gdy czytam, co Włodarczyk pisze z odczuwalną troską o zamykanych przez rosyjski reżim mediach krytykujących poczynania Kremla (TV2, TV Dożd’, dziennik „Moskowskij Korriespondient”), to zastanawiam się, co myśli ona o – mówiąc w uproszczeniu – Lex TVN czy przejęciu prasy regionalnej i obsadzaniu na jej kluczowych stanowiskach dziennikarzy sprzyjających władzy? Czy zajęła w tej sprawie jakieś stanowisko? Co myśli Barbara Włodarczyk gdy pisze o fałszowaniu przez Putina i jego ludzi historii (m.in. poprzez zatajanie ataku na Polskę 17 września 1939 roku czy zbrodni katyńskiej), gdy nad Wisłą „gumkuje się” z najnowszej historii Polski nielubiane przez „wodza narodu” postaci i zdarzenia, w czym bierze aktywny udział telewizja, którą firmuje swoją twarzą, teraz podobno jako komentatorka (piszę "podobno", bo nie oglądam, mimo przymusowego opłacania abonamentu, pisowskiej telewizji, poza pojedynczymi spektaklami teatralnymi)? Czy nie dostrzega analogii między Putinem, który zaskarbił sobie przychylność starszych ludzi wypłacając na czas emerytury a tak zwanymi trzynastymi i czternastymi emeryturami w Polsce? No chyba że autorka chce w taki zawoalowany sposób przestrzec rodaków przed zagrożeniem wynikającym z bezkrytycznej, wręcz bałwochwalczej miłości do polityków?

Ale dość już o autentycznych czy domniemanych rozterkach dziennikarki! Jeśli chodzi o zawartość merytoryczną jej „Szalonej miłości” to trudno się przyczepić. Przedstawia ona dość szerokie spektrum rozmówców (uwzględniające także przeciwników prezydenta Rosji) autorki pragnącej zgłębić przyczyny bezwarunkowego uwielbienia zdecydowanej większości narodu rosyjskiego do swojego prezydenta. Włodarczyk w sobie właściwy sposób zyskuje sobie przychylność i zaufanie ludzi z różnych stref społecznych, miejsc zamieszkania (od Moskwy, Sankt Petersburga aż do pogranicza rosyjsko – chińskiego i Syberii). Szczególnie poruszające są jej rozmowy z prostymi ludźmi zamieszkującymi tzw. „głubinkę”, czyli głęboką rosyjską prowincją. Myślę, że równie ciekawe socjologiczno – politycznie byłyby efekty rozmów z mieszkańcami na polskiej ścianie wschodniej. Wszak nie tylko Rosja ma swojego „Putina” z rzeszą bezrefleksyjnych fanów…

Barbara Włodarczyk w niezwykle plastyczny sposób przedstawia rosyjską rzeczywistość pełną sprzeczności, czasem grozy, społecznego zniewolenia; zdradza kulisy (czasem dość zabawne) spotkań Putina z dziennikarzami. Wszystko to dowodzi, iż w dalszym ciągu można ją nazywać znawczynią „rosyjskiej duszy”.

Barbara Włodarczyk: „Szalona miłość. Chcę takiego jak Putin. Reportaże z Rosji”

Wydawnictwo Literackie

Kraków 2021

Stron: 320

Komentarze