Koncert piosenki literackiej w Opolu, czyli na bezrybiu i rak ryba

 Bodaj najlepszym, a i tak trochę na zasadzie „na bezrybiu i rak ryba”, koncertem 58. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu zaprezentowanym podczas minionego weekendu przez Telewizję Polską był ten zatytułowany „Świat słowem malowany”.

Finał koncertu. Screen, źródło: TVP

Koncert piosenki literackiej miał w założeniu jego twórców przypomnieć dokonania najwybitniejszych autorów tekstów piosenek, które przez minione lata były, a w wielu przypadkach wciąż są, obecne w świadomości odbiorów, zwłaszcza tych, którzy przedkładają treść utworu nad chwytliwą melodię. Bowiem w myśl zasady wygłoszonej przez prowadzących koncert Jolantę Fraszyńską i Marka Bukowskiego: „Każda piosenka ma słowa, ale nie każda ma tekst. Określenie tekst oznacza, że ktoś napisał coś z sensem i przesłaniem”. W programie koncertu wykorzystano więc teksty tak uznanych twórców, jak Agnieszka Osiecka, Jonasz Kofta, Marek Grechuta, Magda Czapińska, Andrzej Mogielnicki, Jacek Cygan, Grzegorz Ciechowski, Olga „Kora” Jackowska, Bogdan Chorążuk (to ten od „Zegarmistrza światła”), Andrzeja Poniedzielskiego, ale też zaliczeni do tego grona trochę na wyrost: Robert Kasprzycki („Niebo do wynajęcia”), Sławomir Wolski („Babę zesłał Bóg”), Krzysztof Gradowski (napisał tekst „Meluzyna”), Radosław Łukasiewicz („Granda” z repertuaru Moniki Brodki), Grzegorz Brzozowicz (tekst „Byłam różą” napisany dla Kayah) czy Katarzyna Rooijens (onaż Kayah). Wykorzystano też zbiorowe teksty zespołów Myslovitz („Długość dźwięku samotności”, który zaśpiewał Łukasz Zagrobelny) i DAAB („Ogrodu serce” wykonany w Opolu przez Piotra Gawrona – Jedlikowskiego). Zabrakło natomiast choćby jednego tekstu, który wyszedł spod pióra Wojciecha Młynarskiego (sic!). Przypuszczam, z ogromną dozą pewności, że ta absencja to swoista „kara” za nieprzychylność tego autentycznego poety piosenki dla obecnej władzy.

 

Katarzyna Dąbrowska i Łukasz Zagrobelny. Screen, źródło: TVP

Dobór piosenek sprawiał wrażenie przypadkowego, zabrakło jakiejkolwiek przewodniej myśli narracyjnej. Odwołano się, jak w większości koncertów opolskiego festiwalu, nie tylko tegorocznego, do znanej myśli inżyniera Mamonia: Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. A jako że piosenki w koncercie „Świat słowem malowany” wymagały nie tylko odśpiewania, ale i pewnej głębszej interpretacji, należało znaleźć odpowiednich wykonawców, najlepiej aktorów, bo oni na studiach mają zajęcia „z piosenki”. Nie wszyscy sprostali zadaniu, nadrabiając machaniem rączkami, fikaniem nóżkami, a jeden z artystów wprost prosił resztki publiczności (brawa za wytrwałość!): „Pomóżcie!”. Ich występy były totalnym nieporozumieniem, nazwisk nie wymieniam, by nie robić tym państwu reklamy. Kilka innych prezentacji było po prostu nijakich. Nie zawiedli natomiast „starzy wyjadacze” w dziedzinie piosenki aktorskiej: Katarzyna Dąbrowska (mimo że przydzielone jej piosenki nie stwarzały możliwości pokazania pełnej gamy umiejętności tej aktorki Teatru Współczesnego w Warszawie), Janek Traczyk (laureat Nagrody Publiczności w konkursie debiutów), Jerzy Grzechnik, Anna Dereszowska (w duetach; udało jej się zatrzeć złe wrażenie po występie w otwierającym festiwal koncercie „Od Opola do Opola”), Magdalena Kumorek, Krzysztof Szczepaniak. Niezaprzeczalnym objawieniem koncertu piosenki literackiej 58. KFPP w Opolu był niewątpliwie Filip Gurłacz, aktor znany z wyrazistych ról m.in. w serialach „Wataha”, „M jak miłość” czy „Stulecie Winnych” brawurowo wykonał „Nieustanne tango” Grzegorza Ciechowskiego (szkoda, że śpiewał na pomoście ponad amfiteatralną publicznością i jego rewelacyjny popis mogli oglądać jedynie widzowie TVP. Z kolei w duecie z Dereszowską („Gaj” Osieckiej i Grechuty) pokazał także aktorski talent komediowy. Śmiem twierdzić, że Gurłacz „zdetronizował” swymi porywającymi wykonami, jak to mówią niektórzy, samego Janusza Radka, który z właściwym sobie temperamentem zaśpiewał „Grandę”. Tło dla śpiewających artystów stanowiły pantomimiczne popisy Art Kolor Ballet Agnieszki Glińskiej, które nadały scenicznej przestrzeni wrażenie niecodzienności współgrającej z poetyckim charakterem prezentacji.

Filip Gurłacz w Opolu. Screen, źródło: TVP

Słowa uznania należą się aranżerom: Grzegorzowi Urbanowi (dyrygentowi orkiestry towarzyszącej artystom), Michałowi Kowalskiemu i Pawłowi Tomaszewskiemu, za nowoczesność, a jednocześnie szacunek dla oryginalnych kompozycji. Okropnie infantylne były natomiast teksty wygłaszane przez prowadzących. Jeśli wyszły one spod pióra scenarzystki i reżyserki Beaty Szymańskiej, to zachęcam przy kolejnej okazji do skorzystania z usług kogoś z większym talentem literackim.

 

Komentarze