Kultura czasu kwarantanny: "Ożenek" z Gdyńskiego Centrum Kultury
Mało
która literatura dramatyczna dostarczyła tak wielu charakterystycznych postaci,
jak literatura rosyjska, zwłaszcza XIX-wieczna. Nie dziwi więc fakt, że wciąż
sięga się po takie sztuki, jak „Ożenek” Mikołaja Gogola sprzed 184 lat.
Problemy poruszane
przez Gogola w „Ożenku” wydają się być
dzisiaj mocno zdezaktualizowane. W obecnych czasach posażne panny, takie jak
Agafia Tichonowna raczej nie zabiegają (przynajmniej aż tak jak wspomniana
wyżej właścicielka niebagatelnego majątku) o zdobycie męża na stanowisku, a tym
bardziej z określonej rodziny, by podnieść tym samym pozycję społeczną. A i
kawalerowie kierują się przy wyborze partnerki życiowej zgoła innymi powodami
niż posag wybranki. Należałoby więc traktować sztukę Mikołaja Gogola jako historyczny obraz pierwszej połowy 19. stulecia,
mentalności ówczesnego społeczeństwa nie tylko rosyjskiego. Rozpatrując
natomiast czysto literaturoznawcze aspekty „Ożenku” przypomnieć warto
nowatorstwo kompozycyjne Gogola, który wbrew ówczesnym standardom nie opowiada
historii miłosnej, która po wielu skomplikowanych i dramatycznych perypetiach
kończy się szczęśliwie, a nie ucieczką potencjalnego pana młodego przez okno
kuchenne tuż przed wyjazdem na ceremonię zaślubin. Tym, co nie traci na
aktualności w sztuce Gogola, jest spora galeria postaci, zróżnicowanych
społecznie, zawodowo, różniąca się bagażem doświadczeń życiowych i … językiem. Z
aktorskiego punktu widzenia jest to świetne pole do stworzenia wybitnych lub
przynajmniej znakomitych postaci charakterystycznych na miarę Anny Seniuk, Ireny
Kwiatkowskiej, Jana Kobuszewskiego czy Wiesława Michnikowskiego z telewizyjnego
„Ożenku” z 1976 roku (reżyseria: Ewa Bonacka).
Piotr
Jankowski (aktor znany m.in. z roli Piotra Walawskiego w
serialu „Barwy szczęścia”) wystawił „Ożenek” Mikołaja Gogola na scenie
Gdyńskiego Centrum Kultury/ Konsulatu Kultury ze studentami (i jedną absolwentką)
Wydziału Wokalno – Aktorskiego Akademii
Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku (premiera: 29 marca 2019 r.;
pokaz on-line: 13 kwietnia 2020 r.). W przedpremierowych wypowiedziach nie starał
się dorabiać teorii do praktyki, nie mówił o nadzwyczajnej aktualności sztuki
Gogola (poza charakterystycznym także dla naszych czasów dążeniem do dorobienia
się). – Robimy „Ożenek” dlatego, aby studenci (…) mogli doświadczyć tego, co to
znaczy być na scenie, co ich spotka po skończeniu studiów, żeby mogli nabywać
doświadczenia już podczas studiów – mówił reżyser Piotr Jankowski w jednym z
wywiadów, który partneruje studentom jako Stiepan.
I ten podstawowy cel
został osiągnięty. Młodzi aktorzy przekonali się, jak to jest grać klasykę, nawet
w niezbyt udanej i klarownej koncepcji reżyserskiej. Odnosi się wrażenie, że
reżyser nie do końca wie, czy ma to być komedia, czy też dramat miłości
przeliczanej na majątek. Bliżej mu chyba do tej drugiej wersji, bowiem jego „Ożenek”
jest niezwykle poważny, brakuje mu lekkości; są natomiast takie pomysły ni pri cziom, jak mówią Rosjanie, jak
choćby duplikacja postaci ciotki, z których ta druga (Dorota
Stefańska) powtarza końcowe sylaby wypowiedzi tej pierwszej (Adrianna Dorociak)
– lub na odwrót. Albo to wykorzystanie Mozartowskiego „Requiem” jako dźwięku
dzwonka do drzwi domu bohaterki – nie wiadomo: miało być śmiesznie czy strasznie?
Słabe są też próby zindywidualizowania
postaci, choćby w sferze językowej. Może ma na to wpływ nowe, współczesne
tłumaczenie sztuki Gogola autorstwa Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej? Szczególnie
wyraźnie słychać to w interpretacji tekstu i generalnie całej postaci przez Marka Puchowskiego grającego Koczkariewa.
Są, oczywiście, w
gdyńskim przedstawieniu „Ożenku” również dobre momenty, jak choćby autentycznie
zabawna scena tête-à-tête Agafii Tichonowny
z Iwanem Kuźmiczem Podkolesinem (wiarygodnie zagrał go Jan Popis) czy monolog Agafii Tichonowny (w tej roli dobrze rokująca
Weronika Ceynowa; niektóre źródła podają
też nazwisko: Pryczkowska) rozpaczającej
nad swoim dobiegającym końca panieństwem. Ciekawie, bo niestereotypowo jest
przedstawiona postać swatki Fiokły granej przez Dominikę Kozak. Z całą pewnością docenić należy scenografię i
kostiumy Katarzyny Zawistowskiej. I tyle. Może jednak należało ostro pójść w
komedię lub przynajmniej w charakterystyczność? Podskórnie czuję, że zyskałyby
na tym postacie grane przez Dominika Mazana (Jajecznica), Łukasza Górczyńskiego
(Anuczkin) i Wojciecha Dolatowskiego (Żewakin).
Komentarze
Prześlij komentarz