Raczej duecik niż duet - walentynkowa premiera w Teatrze Telewizji


Oskarżana o sianie hejtu Telewizja Polska próbuje wszelkimi sposobami udowodnić, że jest wprost przeciwnie. A to ad hoc zorganizuje koncert „Walentynki z królami disco” (czytaj: z muzyką narodową, czyli disco polo), a to w Teatrze Telewizji pokaże spektakl z miłością w tytule…
 
Emilia Komarnicka-Klynstra i Wojciech Solarz. Fot. Stanisław Loba/TVP
Autorką widowiska „Duet, czyli recepta na miłość” jest Magdalena Wołłejko, aktorka, młodsza córka niezapomnianego Czesława Wołłejki. Nie jest to jej debiut dramaturgiczny. Na początku XXI wieku w Teatrze Syrena w Warszawie dużą popularnością cieszyły się dwie części jej „Klubu hipochondryków” napisanego pod pseudonimem Meggie W. Wrightt wyreżyserowane przez Wojciecha Malajkata (w głównych rolach wystąpili wtedy: sama Wołłejkówna i jej ówczesny partner życiowy Piotr Polk). W przypadku „Duetu” Magdalena Wołłejko ograniczyła się do napisania scenariusza. Reżyserii podjął się Adam Sajnuk znany z wielu znakomitych realizacji, m.in. „Garderobianego” w Teatrze Narodowym z Januszem Gajosem i Janem Englertem w rolach głównych.

Tekst tego duodramu (bardziej estradowego niż dramatycznego) dowodzi każdym zdaniem, że nie jest prostą rzeczą napisać coś świeżego, oryginalnego o miłości. Toteż autorka stworzyła dość banalną historię o „kobiecie z przeszłością, mężczyźnie po przejściach”, jak pisała w jednej ze swoich piosenek Agnieszka Osiecka. Schemat ich znajomości i rodzącego się uczucia widzowie komedii romantycznych znają już zapewne na pamięć. Oto Anka i Daniel (dziennikarka i weterynarz) zrządzeniem losu zostają właścicielami sąsiadujących ze sobą domków. Każde z nich jest świeżo po zakończeniu poprzedniego związku i przechowuje w sobie bolesne doznania z tym związane. To właśnie, wraz z przyzwyczajeniami i nawykami (ona na przykład co wieczór mówi swojej śwince morskiej „Kocham cię”, on nie lubi słodkiego wina), powoduje, iż nie mają oni ochoty na wchodzenie w nowe bliższe relacje. Jak łatwo się domyślić, między kobietą i mężczyzną zaczyna się jednak z czasem rodzić uczucie. Ba, okazuje się, że Anka i Daniel są wręcz dla siebie stworzeni. 
 
Emilia Komarnicka-Klynstra i Wojciech Solarz. Fot. Stanisław Loba/TVP
A wszystko to opowiedziane ogromną ilością frazesów (na przykład, że między kobietą i mężczyzną najpierw musi zaiskrzyć albo że lepszy jest kontakt osobisty niż poprzez portale randkowe i społecznościowe) i dialogami silącymi się na lekkość i dowcip, a ich kwintesencją wydaje się być opowiadany przez Daniela stary dowcip o staruszce z papugą. Ma się wrażenie, że „Duet” w zasadzie powstał tylko po to, by można wykorzystać - po raz nie wiadomo który - piosenki Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Na szczęście tylko we fragmentach i w nowych aranżacjach Michała Lamży, który wraz z Szymonem Linette, Wojciechem Gumińskim i Konradem Wantrychem na żywo akompaniował aktorom. To właśnie strona muzyczno – wokalna sprawia, że „Duetu, czyli recepty na miłość” nie można potępiać w czambuł. Że Emilia Komarnicka – Klynstra świetnie śpiewa było wiadomo od czasu jej udziału w programie „Twoja twarz brzmi znajomo”, ale że Wojciech Solarz radzi sobie niezgorzej – tego nie wiedziałem.
O dekoracje i kostiumy zadbała Katarzyna Adamczyk. Były fajne. Kolorowe!

Komentarze