Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi: o walce płci i mikroporcie w kiblu


W niedzielę, 28 lipca 2019 r. na 13. Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym odbył się panel dyskusyjny „Mocna płeć kontra mocna płeć, czyli o łamaniu stereotypów w serialach”. 
 
Od lewej: L.Lichota, M.Kowalska, D.Widawska, O.Bołądź, M.Cielecka i G.Torbicka. Fot. K.Krzak
Do rozmowy o kobietach w polskich serialach telewizyjnych, głównie tych produkowanych przez telewizję TVN, dyrektor artystyczna kazimierskiego festiwalu Grażyna Torbicka zaprosiła popularnych aktorów, a dokładniej mówiąc: aktorki, które zagrały w takich serialach, jak „Prawo Agaty”, „Chyłka. Zaginięcie” i „Pod powierzchnią”: Darię Widawską, Magdalenę Cielecką, Olgę Bołądź i Marię Kowalską. Męskich bohaterów seriali reprezentował Leszek Lichota (bardzo gorąco przywitany przez słuchaczy dyskusji), Marek Dębski z „Prawa Agaty” i komisarz Czarny z „Pułapki”. Wspomagał go dyrektor programowy TVN, Edward Miszczak. Przy okazji można było usłyszeć o serialach, które trafia na antenę tej telewizji w sezonie jesienno – wiosennym, a będą to kontynuacje „Pod powierzchnią”, „Pułapki”, „Chyłki”, „39 i pół tygodnia” oraz nowy serial kryminalny „Motyw”, w którym Olga Bołądź zagra policjantkę nosząca ksywę „Żyleta”.
 
Dyskusję prowadziła Grażyna Torbicka. Fot. Krzysztof Krzak
Głównym leitmotivem rozmowy były zmiany w postrzeganiu kobiet w najnowszych serialach polskich. Nie jest to już bardzo często kobieta stanowiąca jedynie tło dla męskiego bohatera, a postać będąca równorzędnym partnerem swojego męża, chłopaka czy kolegi z pracy. Daria Widawska wyraziła radość, że jako żona Dariusza Jankowskiego w serialu „39 i pół tygodnia” nie jest pokazana jedynie jako kura domowa, przygotowująca zupę i pierogi dla swojego pana i władcy, choć jednocześnie jest kochającą partnerką. Portret bardzo silnej, by nie powiedzieć męskiej bohaterki stworzyła Magdalena Cielecka w serialu na podstawie powieści Remigiusza Mroza. – To ja w tym serialu noszę spodnie, w odróżnieniu od granego przez Filipa Pławiaka asystenta mojej bohaterki, „Zordona” – mówiła aktorka na spotkaniu podczas Festiwalu Filmu i Sztuki w Kazimierzu Dolnym. Ci, którzy oglądali pierwszą transzę serialu wiedzą, że Joanna Chyłka nie przebiera w środkach i w słowach. – Wreszcie mogłam być zimną, bezwzględną  suką, o co wcześniej wiele osób mnie podejrzewało. I jeszcze mi za to płacili – żartowała Magdalena Cielecka
 
Daria Widawska, Olga Bołądź i Magdalena Cielecka. Fot. Krzysztof Krzak
Dyskutujący stwierdzili również, iż poza zmianą sposobu przedstawiania kobiet w najnowszych serialach, coraz częściej można spotkać się z sytuacją, gdy to kobiety stają za kamerą jako reżyserki tych historii lub są ich producentkami. Leszek Lichota żartobliwie zwrócił uwagę, że wtedy w imię kobiecej solidarności dbają one o siebie na planie, ładniej się fotografują… Generalnie jednak historie opowiadane w serialach są coraz ciekawsze i ściślej związane z rzeczywistością, bowiem – jak stwierdził Edward Miszczak – widzowie nie chcą już oglądać wyidealizowanych bohaterów i pseudo realiów. Wymagają też aktorstwa najwyższych lotów. Dlatego też stacja TVN dba o to, by w jej produkcjach występowali najlepsi aktorzy, nawet ci, którzy – jak Maria Kowalska (Aleksandra Kostrzewa w serialu „Pod powierzchnią”) – są dopiero na początku artystycznej drogi. Miszczak przyznał też, że największe problemy są z dobrymi scenariuszami.
 
Męską mniejszość reprezentował Leszek Lichota. Fot. Krzysztof Krzak
Na zakończenie przebiegającego w niezwykle sympatycznej spotkania Grażyna Torbicka poprosiła aktorów o opowiedzenie jakiejś anegdotki z planu serialu, w którym występowali. Maria Kowalska opowiedziała o problemie, jakim może się okazać zwykłe wysiadanie z samochodu; Daria Widawska wspomniała traumatyczne przeżycia podczas kręcenia sceny łóżkowej z Bartkiem Kasprzykowskim w „Magdzie M.” z… długopisem w kolanie. Do łez rozbawiła słuchających Olga Bołądź ze swoją historią o mikroporcie utopionym w toalecie. – Wyjęłam go z kibla, wysuszyłam i wbrew początkowemu zamiarowi przyznania się dźwiękowcowi i zwrócenia ewentualnych kosztów, nie powiedziałam mu o tym, bo właśnie wezwano mnie na plan i musiałam grać – wspominała aktorka. Podobną historię z mikroporytem miała też, jak się okazało, Magdalena Cielecka. – I też się nie przyznałam – przyznała ze śmiechem aktorka.


Komentarze