"Zabawa zabawa" - nic, czego nie wiedzielibyście o alkoholiźmie kobiet
Oj, nie udała się do
końca „Zabawa zabawa” Kindze Dębskiej, reżyserce, której poprzednie dwie fabuły
(a szczególnie „Moje córki krowy”) zdobyły uznanie krytyków i widzów.
Nie, żebym się cieszył
z porażki, czy łagodniej: z niepełnego sukcesu niewątpliwie sprawnej reżyserki,
potrafiącej interesująco opowiadać wciągające historie. Wręcz przeciwnie, bardzo
mi szkoda, że „Zabawa zabawa” nie jest filmem „dającym po oczach” w sprawie
alkoholizmu kobiecego. Tym bardziej, że poprzedni istotny film na ten poważny i
ważny temat („Tylko strach” Barbary Sass z wielką rolą Anny Dymnej) powstał
ćwierć wieku temu.
Może się to wydawać też
dziwne z tego względu, że do współpracy scenariuszowej Kinga Dębska zaprosiła
Mikę Dunin, osobę dotkniętą w przeszłości chorobą alkoholową, autorkę książek
na ten temat i bloga „Emocjonalna izba wytrzeźwień”. Panie opowiadają historię
trzech kobiet bynajmniej nie z nizin społecznych uzależnionych od alkoholu.
Najmłodsza z nich, Magda (grana przez córkę reżyserki, Marię Dębską) jest
bardzo dobrą studentką jednocześnie pracującą w korporacji. Pije niejako dla
odprężenia po ciężkim dniu, z czasem także w pracy. Uważa, że pijąc „tylko wino”
nie jest alkoholiczką. Sukcesy w pracy odnosi także druga z bohaterek, Dorota
(Agata Kulesza), pani prokurator, która pije praktycznie w każdej sytuacji,
także podczas rozpraw sądowych, wywiadów dla telewizji. Zatrzymywana przez
policję, zasłania się immunitetem i… mężem – wpływowym politykiem (Marcin
Dorociński, ponownie w roli męża Agaty Kuleszy, tym razem nie mający wielkiego
pola do popisu aktorskiego). Zdecydowanie najdrastyczniejszy jest przypadek profesor
Teresy Malickiej, ordynatorki jednego z oddziałów klinicznego szpitala
dziecięcego. Poznajemy ja w sytuacji, gdy odbiera statuetkę dla Fundacji Lekarze
Ludzkich Serc dla najlepszego lekarza. W następnych scenach widzimy ją
upijającą się w restauracji, pokoju hotelowym, a także podczas dyżuru w szpitalu,
który niemal kończy się tragedią. W dramatycznych sytuacjach spowodowanych
chorobą alkoholową znajdą się wszystkie bohaterki filmu Kingi Dębskiej.
A jednak film wydaje
się zimny emocjonalnie. Pewnie dlatego, że nie mówi on niczego, czego nie wiedzielibyśmy
o alkoholizmie kobiet. Bo to, że piją w nadmiarze kobiety efektowne,
wykształcone, z wysoką pozycją zawodową, bogate, które stać na to, by po przepiciu
zafundować sobie wizytę w klinice witaminowej raczej nie jest tajemnicą; że
konsekwencją jest utrata pracy i przyjaciół, rozbicie rodziny, że najczęściej są
to historie bez happy endu - też. Nie tworzy artystycznej wielkości filmu „Zabawa
zabawa” schematyzm i przewidywalność sytuacji (pijana samotna dziewczyna niemal
zawsze równa się gwałt, a ten często prowadzi do ciąży). Razi stereotypowość przedstawiania
postaci psychoterapeutów czy policjantów (nietrafiony pomysł obsadzenia w
rolach - oczywiście nierozgarniętych - stróżów prawa satyryka Rafała Rutkowskiego
i discopolowca Sławomira Zapały, ale rozumiem, że dla przeciwwagi maiłoby śmiesznie - nie było).
Wartością samą w sobie jest natomiast rola
Doroty Kolak, aktorki wybitnej, która w roli Teresy Malickiej tworzy postać
ogromnie tragiczną, poruszającą i wiarygodną w najmniejszym szczególe: od
sposobu picia i mówienia, poprzez spojrzenia, gesty aż po emocjonalność osoby
dotkniętej chorobą alkoholową. Kreacja Doroty Kolak jest jedną z niewielu
elementów, dla których warto pójść na najnowszy film Dębskiej. Mam wrażenie, że
gdyby wątek Malickiej był jedynym – otrzymalibyśmy daleko bardziej wstrząsający
obraz. Myślę też, że reżyserka powinna rozszerzyć (zmienić?) krąg aktorów
angażowanych do swoich filmów, czego dowodem jest Dorota Landowska w interesującym pod względem aktorskim
epizodzie jako matka Magdy.
Komentarze
Prześlij komentarz