Syn może i piękny, film - też nie najgorszy
W czasach, gdy wiele
młodych ludzi i ich rodzin zmaga się z problemem narkomanii, takie filmy, jak „Mój
piękny syn” Felixa Van Groeningena są potrzebne, bo mogą stanowić wskazówkę
terapeutyczną.
Film twórcy takich
filmów, jak „Boso, ale na rowerze” czy „W kręgu miłości” jest na ekranach
polskich kin od 4 stycznia 2019 roku (kino „Etiuda” w Ostrowcu Świętokrzyskim
będzie go grało przez trzy pierwsze dni lutego), najogólniej rzecz ujmując,
przedstawia zmagania pewnej amerykańskiej rodziny z uzależnieniem najstarszego
dziecka od narkotyków. Scenariusz filmu został napisany przez reżysera i Luke’a
Daviesa na podstawie dwóch biograficznych książek: ojca i syna. W pierwszej z
nich, zatytułowanej „Cudowny chłopiec. Mój uzależniony syn” David Sheff opisuje
swoje zmagania z nałogiem dziecka i
swoją walkę o wyrwanie go ze szponów tegoż, a w autobiografii „Tweak:
Growing Up on Methamphetamines" jego syn, Nic Sheff, przedstawia to samo
zagadnienie ze swojej perspektywy.
W filmie „Mój piękny
syn” bohaterowie noszą imiona i nazwiska autentycznych pierwowzorów (podobnie
jak i pozostałe główne postacie historii, czyli obie żony Davida i pozostałe
dzieci). To czyni filmową historię bardziej wiarygodną i przemawiającą do widza,
zwłaszcza w połączeniu z końcowymi napisami, informującymi o skali zjawiska
narkomanii w USA i problemach w walce z nią. Trochę niejako wbrew tytułowi
główną postacią w filmie Felixa Van Groeningena jest ojciec, David Sheff,
znakomity dziennikarz publikujący m.in. w „New York Times” czy „Rolling Stone
Magazine”, który – jak się wydaje – znakomicie funkcjonuje wraz ze swoją
patchworkową rodziną. I nawet incydentalne nieporozumienia z byłą żoną nie są w
stanie zagrozić tej sielskiej egzystencji rodziny Sheffów. W filmie mamy wiele
reminiscencji pokazujących ten piękny czas z życia familii; pokazujących na
zasadzie brutalnej konfrontacji z bieżącą rzeczywistością, gdy ojciec szuka
syna po miejscach, gdzie gromadzą się uzależnieni od twardych narkotyków, w tym
od metamfetaminy. Szukając syna, ojciec szuka również przyczyn zaistniałej
sytuacji, zastanawia się, jak to się stało, że nie dostrzegł zagrażającego jego
dziecku niebezpieczeństwa. Pewnie z poczucia winy zgłębia wiedzę na temat
narkotyków, ale również stara się uczynić wszystko, co w jego mocy, by pomóc
Nicowi.
Świetnie rolę
zdesperowanego ojca gra Steve Carell, znany choćby z filmu „Bruce Wszechmogący”
czy serialu „Biuro”. Bardzo oszczędnymi środkami pokazuje wewnętrzny dramat,
bezsilność i bezradność mężczyzny, który w pewnym momencie wydaje się godzić z
utratą syna, by po jakimś czasie znów podjąć walkę o jego powrót do grona ludzi
„czystych”. Partneruje mu udatnie Timothée Chalamet („Homeland”, „Tamte dni,
tamte noce”), który za rolę Nica zdobył nominację do Złotego Globu i nagrody
BAFTA za najlepszą kreację drugoplanową. Obaj aktorzy mieli tym bardziej
utrudnione zadanie, że reżyser praktycznie wcale nie pokazuje w tym filmie naturalistycznych
„brudnych” scen ciągów narkotycznych młodego bohatera; zawiedzeni mogą się
poczuć ci, którzy problem postrzegają przez pryzmat takich filmów, jak choćby „My,
dzieci z dworca Zoo”. Takie jednak przedstawienie dramatu zdaje się go
potęgować i czyni bardziej poruszającym. Zaskakujący jest też finał filmu,
zwłaszcza w kontekście jednej z decydujących rozmów telefonicznych syna i ojca.
Reasumując: „Mój piękny syn” może i arcydziełem nie jest (można się przyczepić
do paru niespecjalnie udanych operatorskich pomysłów i oprawy muzycznej), ale
nie trzeba żałować czasu na jego obejrzenie, przy okazji zwracając uwagę na niezwykle
skupioną i przekonującą Maurę Tierney w roli Karen Barbour, drugiej żony Davida
Sheffa.
Komentarze
Prześlij komentarz