"Marycha" w stodole babci - i co w tym śmiesznego?



Reklama zachęca: „Komedia taka, jak dawniej”. Tymczasem w trzeciej części kultowego filmu „Kogel mogel” sprzed trzydziestu lat nic nie jest takie, jak wówczas.
 
G.Błęcka-Kolska, N.Rozbicki, A.Hamkało, Z,Wardejn. Fot. materiał prasowy
Ale reklama robi swoje: nawet na przedpołudniowych seansach kina nie świecą pustkami. Inną sprawą jest ocena i reakcja na film „Miszmasz, czyli kogel mogel 3” w reżyserii Kordiana Piwowarskiego. Głosy zasłyszane od wychodzących z kina "Etiuda” w Ostrowcu Świętokrzyskim mówiły, że „to nie to” i że „odgrzewane kotlety”. I trudno się z nimi nie zgodzić.

Film rozpoczyna scena powrotu do kraju, a dokładniej do rodzinnej wioski Brzózki Marcina Zawady (Nikodem Rozbicki), syn głównej bohaterki wszystkich trzech części, Katarzyny z Solskich Zawady (Grażyna Błęcka – Kolska). Kilkanaście lat wcześniej, po rozwodzie rodziców, wyjechał wraz z ojcem za granicę, ale sukcesów edukacyjnych, ani żadnych innych tam nie odniósł. Po powrocie na ojczyste i rodzinne łono, postanawia rozwinąć tu biznes (zważywszy, że przyjeżdża z Holandii, łatwo się domyślić, jaki to będzie interes, choć - nomen omen -  uprawiany pod przykrywką dyskoteki Paradise). 
 
Nikodem Rozbicki i Grażyna Błecka - Kolska. Fot. materiał prasowy
Równolegle oglądamy wątek profesorstwa Wolańskich, których stan rodzinny zwiększył się o córkę Agnieszkę (Aleksandra Hamkało); nieznośny jako dziecko ich syn Piotruś (jako dorosły Piotr występuje Maciej Zakościelny), którego potrafiła poskromić jedynie Kasia (nie bez powodu dziś jest dyrektorką szkoły w Brzózkach), wiedzie dostatni i (wcale nie „jakby”) luksusowy żywot przy boku starszej żony Marleny, właścicielki sieci hoteli i restauracji. Prym w rodzinie wiedzie jednak Barbara Wolańska grana przez Ewę Kasprzyk (nieodłącznie z Shakirą), która jest wziętą seks trenerką, autorką książki „Jak odnalazłam swój punkt G”, wiodącą życie celebrytki, kompletnie oderwaną od spraw rodzinnych. W pewnym momencie córka i mąż, profesor Marian Wolański (Zdzisław Wardejn) postanawiają opuścić dom i udać się przed siebie. Choć cel ich eskapady jest dość łatwy do przewidzenia.
 
Małgorzata Rożniatowska i Paweł Nowisz. Fot. materiał prasowy
Bo w tym filmie niemal wszystko jest przewidywalne. Łącznie z tym, że specjalistka od seksu stwierdzi w finale, że jest on przereklamowany. Gdy przyjeżdża do Brzózek egzotycznie wyglądająca młoda kobieta, którą babcia (Katarzyna Łaniewska) bierze za dziewczynę Marcina, od razu można się domyślić, że okaże się ona jego macochą. Sporo tu również schematów i stereotypów, z przedstawieniem pary policjantów jako kompletnych półgłówków na czele; a na dodatek policjantka okazuje się – no dobra, nie dopowiem. Słabo jest też z humorem. Odnosi się wrażenie, że niektóre sceny znalazły się tylko po to, by z ekranu padł jakiś „sucharowaty” dowcip powielany w co drugiej komedii lub programie kabaretowym. Humorowi w „Miszmaszu” brakuje dawnej lekkości, finezji i błyskotliwości. Zastąpiła je toporność, którą najlepiej widać w scenach z Goździkami, sąsiadami Zawadów, granych (czasami nawet całkiem przyzwoicie, choć niezwykle grubą krechą) przez Małgorzatę Rożniatowską i Pawła Nowisza. Nie śmieszy zupełnie umizgujący się w sposób nachalny do swej dawnej narzeczonej Staszek Kolasa (Jerzy Rogalski), dziś sołtys Brzózek produkujący ogrodowe krasnale.
 
Katarzyna Skrzynecka jako Marlena Wolańska. Fot. M.Gostkiewicz
Ilona Łepkowska, scenarzystka wszystkich części „Kogla mogla” wyznała w jednym z wywiadów, że ciężko pracowało jej się nad scenariuszem obecnego „wydania” tej, z założenia przynajmniej, komedii. I te męki twórcze widać z ekranu przez cały czas. Złego wrażenia nie jest w stanie zniwelować nawet udział samego Zenka Martyniuka w finale filmu ani teksty o Tusku i "dobrej zmianie". Szkoda tylko aktorów, na ogół sympatycznych i w większości – sądząc po ich innych dokonaniach – utalentowanych. Co z tego, jeśli w zasadzie nie mają większego pola do popisu. Może poza Katarzyną Skrzynecką, która przypomniała, że z wykształcenia jest aktorką (jurorką tylko bywa) obdarzoną sporym talentem charakterystycznym, który potrafi pokazać nawet w słabym generalnie filmie.


Komentarze