Trudna miłość braci w filmie "Jak pies z kotem" Janusza Kondratiuka


Osiem lat po komedii „1 000 000 $” Janusz Kondratiuk prezentuje widzom rodzinną historię „Jak pies z kotem”, film do bólu szczery i poruszający.
 
Plakat filmu Janusza Kondratiuka. Fot. materiały prasowe
Wzajemne relacje między braćmi reżyserami: Januszem i Andrzejem Kondratiukami nie były przez minione lata tematem opisów w kolorowej prasie. Dzięki filmowi „Jak pies z kotem” otrzymujemy zatem relację z pierwszej ręki, opowiedzianą przez młodszego z braci (scenariusz napisał Janusz Kondratiuk wspólnie z Dominikiem W. Rettingerem). Bohaterowie noszą imiona pierwowzorów (Janusz, Andrzej, Iga), zdjęcia najprawdopodobniej kręcone były w prywatnej posiadłości reżysera, ba, w epizodach pojawiają się jego prawdziwe dzieci: Jan i Vera. Do tego dochodzą autocytaty, czyli fragmenty najbardziej bodaj znanego filmu Janusza Kondratiuka „Dziewczyny do wzięcia” czy telewizyjnego występu Igi Cembrzyńskiej, żony Andrzeja Kondratiuka. 
 
Olgierd Łukaszewicz i Robert Więckiewicz w jednej ze scen filmu. Fot. mat. prasowy
Jedną z największych zalet filmu „Jak pies z kotem” szczerość wypowiedzi twórczej. Kondratiuk nie ukrywa, iż jego stosunki z bratem były, mówiąc eufemistycznie, chłodne, by nie powiedzieć: nie istnieją w ogóle. Kiedy Janusz dowiaduje się, że jego brat Andrzej doznaje rozległego udaru niedokrwiennego i „umiera chyba”, przyjeżdża do jego mieszkania, choć ma przy domofonie wątpliwości co do jego numeru. Nie ma też numeru telefonu do bratowej, przebywającej w danym momencie na koncertach w USA. Kiedy wraca do kraju, Janusz dość szybko zdaje sobie sprawę, że będzie musiał zaopiekować się nie tylko chorym bratem, ale również jego żoną niepotrafiącą sobie poradzić z sytuacją i dodatkowo uzależnioną od alkoholu (rolą Igi Aleksandra Konieczna po raz kolejny udowadnia, że należy do absolutnej czołówki polskich aktorek). Janusz i jego partnerka Beata (w tej roli Bożena Stachura, której udaje się przekonać widza do swojej bohaterki, obdarzonej, jak się wydaje, jedynie pozytywnymi cechami) muszą zmienić swoje plany życiowe, a także dostosować swój dom do potrzeb chorego. Przede wszystkim muszą zaakceptować „nienormalne” zachowanie Andrzeja i nauczyć się opiekować nim, pokonać normalny w pewnych sytuacjach (wywołanych fizjologią) wstręt i obrzydzenie. Te sceny robią szczególne wrażenie, dzięki genialnym kreacjom Olgierda Łukaszewicza (Andrzej) i Roberta Więckiewicza (Janusz). Czasami zapomina się wręcz, że oglądamy film fabularny, a nie dokumentalny. W tworzeniu nastroju filmu pomagają świetne zdjęcia Witolda Płóciennika – zwłaszcza te pokazujące drzewa za oknem poruszane wiatrem doskonale współgrają z odczuciami sparaliżowanego Andrzeja.
 
Bożena Stachura, Robert Więckiewicz i Aleksandra Konieczna. Fot. mat. prasowy
Film Janusza Kondratiuka, choć skupia się głównie na trudnej miłości braterskiej, istniejącej, jak się okazuje, mimo braku formalnych okazów, dotyka również problematyki stosunków rodzinnych w nietypowej sytuacji. Tu wstrząsający jest również wątek związany z Renią, siostrą Igi (Lucyna Malec). Bolą też zadawnione, skrywane pretensje braci do siebie wzajemnie, wyartykułowane dopiero w sytuacji niemal ostatecznej. „Jak pies z kotem” przez swoją szczerość zmusza widza do refleksji i zadumy nad własnymi relacjami z najbliższymi. Sprzyja temu kameralność filmu wciągająca oglądającego niejako w samo centrum wydarzeń. A jego dyskretny humor powoduje, że nie jest to film depresyjny, pogrążający widza pod względem psychicznym.

Komentarze