"Halo Syrena", czyli premiera się odbyła, niestety...

 Różnie teatry dotknięte epidemią koronawirusa radziły sobie w okresie zamknięcia z brakiem możliwości regularnego grania spektakli. Większość postanowiła zaprezentować w Internecie swoje przedstawienia zarejestrowane uprzednio dla różnych, najczęściej kronikarskich, celów. Artyści Teatru Syrena w Warszawie postanowili nakręcić film o sobie w teatrze.

Piotr Nerlewski, Joanna Drozda, Jacek Mikołajczyk. Screen: K.Krzak

Na realizację swojego pomysłu Syrena pozyskała dotację Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z programu „Kultura w sieci”, którego głównym dysponentem jest Narodowe Centrum Kultury. Scenariusz napisał Michał Wybieralski, który wybrał dla swojego dzieła konwencję mockumentu, czyli filmu łączącego elementy dokumentu i fabuły o zabarwieniu komediowym. Punktem wyjścia są przygotowania do jubileuszu 75 – lecia sceny przy Litewskiej 3 w stolicy. W obawie, że kolejny atak wirusa ponownie uniemożliwi żywy kontakt aktorów z widzami, aktorzy postanawiają utrwalić kamerą przygotowania do premiery (i sam spektakl), by móc prezentować go podczas ewentualnego lockdownu w sieci. Reżyserka rewii i filmu „Halo Syrena, czyli premiera się odbędzie”, Joanna Drozda (aktorka znana z serialu o Rozlewisku, która w Syrenie wyreżyserowała już „Nogi Syreny” i „Morderca jest wśród nas”) rozdaje role poszczególnym aktorom i tancerzom, omawia założenia spektaklu, który – jak na galę jubileuszową przystało – ma przypomnieć najważniejsze postacie związane na przestrzeni dekad z tą sceną. A byli wśród nich m.in. Adolf Dymsza, Hanka Bielicka, Alina Janowska, Irena Kwiatkowska, Hanka Bielicka, Violetta Villas czy Irena Santor. Dla Syreny tworzyli: Jerzy Jurandot, Stefania Grodzieńska, Konstanty Ildefons Gałczyński, Zbigniew Korpolewski, Ryszard Marek Groński i wielu innych tuzów polskiej literatury satyryczno – estradowej. W role tych wielkich wcielać się mają obecni aktorzy teatru. Tuż po pierwszym spotkaniu z panią reżyser do głosu dochodzą wzajemne animozje artystów wywołane na przykład pozycją zajmowaną w teatrze, zazdrością o proponowane zadania. Zaś na pierwszej próbie generalnej dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, a może wręcz zabójstwa, gwiazdy Syreny, granej przez Przemysława Glapińskiego. Na gwałt trzeba znaleźć zastępstwo i wykreować nową gwiazdę, którą zostaje młoda aktorka, Kornelia Raniszewska. Wszak premiera musi się odbyć, ale trzeba też znaleźć sprawcę śmierci forowanego przez reżyserkę aktora. 

Marta Walesiak-Łabędzka jako bufetowa. Screen:K.Krzak

Twórcy filmu „Halo Syrena, czyli premiera się odbędzie” pozostawili widzowi możliwość wyboru śledzenia akcji: klikając w wybrany obrazek może on obserwować próby do spektaklu lub toczące się śledztwo w sprawie domniemanego zabójstwa (najbardziej podejrzany jest aktor, który zazdrościł nieżyjącemu głównych ról – gra go Piotr Siejka, ale w grę wchodzi również krytyk teatralny lub urzędnik od kultury). Wydaje się, że wątek kryminalny jest tu nieco ciekawszy od tego, który skupia się na pokazywaniu kulisów przygotowania spektaklu. Wymagał on bowiem od twórców precyzyjnego skonstruowania dialogów i przebiegu akcji. Wątek „artystyczny” sprawia wrażenie opartego głównie na improwizacji, a ta  - jak wiadomo – wymaga bardzo dobrego przygotowania i niezwykłego kunsztu aktorskiego. Tego, niestety, zabrakło w większości scen, zwłaszcza tych z udziałem Joanny Drozdy, gdy jako reżyserka rozmawia ona z aktorami na temat koncepcji ich ról, przygotowania poszczególnych scen. Dobrze natomiast wypada w nich Beatrycze Łukaszewska, wcielająca się w postać aktorki grającej Violettę Villas. Szkoda, że nie znaleziono w filmie pomysłu na Magdalenę Placek – Boryń, która dysponuje nietuzinkowymi umiejętnościami dramatycznymi i wokalnymi, które świetnie by korelowały z ciekawymi aranżami Michała Łaszewicza. Generalnie razi (nawet w tej pastiszowej konwencji przyjętej w filmie) stereotypowe przedstawienie kilku postaci, takich jak dyrektor teatru (Jacek Mikołajczyk) czy krytyk Wiktor Upałek (Maciej Pesta) i kulisów pracy w teatrze.

Scena finałowa. Screen:K.Krzak

Najsmutniejsze jest jednak pokazanie przepaści, jaka dzieli dawną Syrenę, skrzącą się znakomitymi artystami, którzy trwale zapisali się w historii teatru polskiego, od dzisiejszej, która zatrudnia na stałe 11 aktorów, a najbardziej bodaj znanym nazwiskiem jest Piotr Nerlewski kojarzony jako Franek Zarzycki, mąż Natalii, w serialu „M jak miłość” (tutaj jako bezrobotny aktor próbujący swych sił jako operator), występujący na Litewskiej tylko gościnnie.

Film dostępny jest na kanale Teatru Syrena w serwisie You Tube.

Komentarze