"Wieczernik" Ernesta Brylla wciąż aktualny, niestety...
Legendarny „Wieczernik”
Ernesta Brylla zagościł 15 kwietnia 2019 roku w Teatrze Telewizji w adaptacji
autora i Krzysztof Tchórzewskiego, będącego również reżyserem spektaklu.
Powstały w 1984 roku
dramat poetycki Ernesta Brylla nawiązujący do chrześcijańskich misteriów
paschalnych, oparty na wątku z Nowego Testamentu (Zmartwychwstanie Jezusa) nie mógł się podobać ówczesnej
komunistycznej władzy, której dni, a w zasadzie lata były już policzone po
przemianach społecznych rozpoczętych w 1980 roku na Wybrzeżu. Wszechwładna
cenzura zakazała publikacji „Wieczernika” i wystawiania w teatrze. Przeciwstawił
się temu Andrzej Wajda, który 5 kwietnia 1985 roku wystawił dramat Brylla w
kościele Miłosierdzia Bożego na warszawskim Muranowie, przy ulicy Żytniej. W
tym niezwykłym widowisku, odbieranym nie tyle w kontekście religijnym, co
politycznym występowali m.in. Krystyna Janda, Olgierd Łukaszewicz, Daniel
Olbrychski, Jerzy Zelnik, Mirosław Konarowski i Maciej Orłoś. Maciej Karpiński
w książce „Teatr Andrzeja Wajdy” pisał o „Wieczerniku” z Wielkanocy A.D. 1985: „Było
to widowisko skromne w sensie teatralnym, ale bardzo znaczące w sferze
świadomości społecznej i politycznej w Polsce". Pięć lat później, już po
politycznym przełomie w Polsce i likwidacji Urzędu Cenzury, Wajda przeniósł na
mały ekran.
Od prapremiery sztuki
Ernesta Brylla minęły 34 lata, Polska znów jest w specyficznej sytuacji
społeczno – politycznej, podziały w społeczeństwie coraz bardziej radykalne, a
nadzieja na ich niwelację coraz bardziej płonna i mniej realna. Polityczna
walka objęła też kulturę. Jaki jest więc współczesny „Wieczernik” zaadaptowany
na potrzeby telewizji narodowej przez samego Ernesta Brylla, który – jak wieść
niesie – pilnował realizacji swojego dzieła na planie? Okrojony z postaci
Jakuba i Nikodema (za to wzbogacony nieco megalomańskim pojawieniem się autora
we własnej postaci), obsadzony przez aktorów silnie kojarzonych z nurtem
bogoojczyźnianym (Marcin Kwaśny - Piotr; patrz: „Wyklęty”, „Historia Roja”),
otwarcie głoszących swoją religijność (Radosław Pazura - Tomasz) czy
uwielbienie dla obecnej władzy (Ewa Dałkowska) – to pierwsze spostrzeżenia. Stąd
też emfaza i patos, monotonna intonacja, drażniące przeciąganie samogłosek,
przymykanie i otwieranie oczu jako bodaj jedyny środek wyrazu. Na szczęście
jest w tym przedstawieniu Ewa Dałkowska (Maria Magdalena), aktorka wybitna, która prawdę o postaci i
jej wnętrzu potrafi doskonale przekazać środkami pozawerbalnymi, a kiedy trafi
na dobrego partnera (tu jest nim Ksawery Szlenkier jako Nieznajomy), osiąga mistrzostwo.
Obiecujący jest debiutujący w Teatrze Telewizji Kamil Studnicki, ubiegłoroczny absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie, jako pełen żaru Jan. Prosta acz bardzo
klimatyczna scenografia Joanny Walisiak – Jankowskiej odpowiednio
sfotografowana przez Jarosława Żamojdę buduje nastrój przedstawienia, nie
rozpraszając widza wsłuchującego się w tekst wypowiadany przez aktorów.
Niestety, okazuje się,
że „Wieczernik” Ernesta Brylla w swej wymowie nie stracił na aktualności. Oto znów
możemy się zadumać o trwałości i sile swojej wiary tak ochoczo podkreślanej (przez
wielu) w codziennych wypowiedziach, wiary często pozornej i afektowanej, która
nie sprawdza się w sytuacjach ekstremalnych lub kryzysowych; Bryll mówi też o
naszej skłonności do szukania usprawiedliwiania czynów nielicujących z naszym deklarowanym
wyznaniem. Najbardziej boleśnie brzmią jednak słowa Nieznajomego o pozorach wolności
słowa, myśli, przekonań, z którymi mamy do czynienia „w tym kraju”. Stąd to niestety na początku tego akapitu. Może
najwyższy czas zrobić coś, by utwór Ernesta Brylla stracił na aktualności?
Komentarze
Prześlij komentarz